Obecnie mamy pewien deficyt królów. Jednocześnie, w większości, za nimi nie tęsknimy. Tylko gdzieś, na jednym z marginesów społeczeństwa, pojawia się oczekiwanie powrotu królewskiego dworu.
Oczekiwania wobec króla są wysokie. Ma rządzić sprawiedliwie, dbać o dobrobyt królestwa. Ogólnie być bardzo mądrym i sprawiedliwym człowiekiem. Jednocześnie królewska władza sięga tak daleko jak lud mu pozwoli. Jeśli przekroczy niewidzialną linię - lud się zbuntuje, obali nieudolnego władcę i zacznie szukać innego. Król nie może robić tego na co ma ochotę. Jest królewska etykieta. Jest i lud z widłami w każdej chwili gotowy przemocą wyznaczyć nowego władcę. Koronowany nie może nawet wskazać innego kierunku od oczekiwanego przez lud - króla łatwo otruć. Lud chce takiego władcy. Pragnie, aby władca mówił jak "ten, który ma władzę".
W tym miejscu pojawia się nawoływanie, aby uczynić Chrystusa Królem Polski. Spodziewamy się sprawiedliwych rządów Syna Bożego. Mądrego podejmowania decyzji, sprawiedliwości i, że stanie się Królem, takim jakiego chcemy, jakiego pragniemy... Oczywiście, jak nam się nie spodoba, to nadal mamy widły i możliwość powołania nowego władcy. Później w prześmiewczym tygodniku zobaczymy Władcę w cierniowej koronie z podpisem: "Jezus Nazarejczyk. Król Polski". Czy takiego Króla chcieliśmy?