wtorek, 3 sierpnia 2010

Wakacje bez Boga

Z taką inicjatywą wyszli brytyjscy studenci zrzeszeni w stowarzyszeniach ateistycznych, humanistycznych i świeckich. Utworzyli oni federacje w ramach, której zamierzają chronić dzieci w wieku szkolnym przed chrześcijaństwem: chcą więc walczyć z wizją stworzenia świata przez Boga i zaprzeczać chrześcijańskiej etyce. Przede wszystkim mają działać w szkołach, w których ma pojawić się przedstawicielstwo ich federacji. W wakacje zaś mają organizować ateistyczny odpowiednich "Wakacji z Bogiem", czyli w ich wydaniu: "Wakacje bez Boga".

W ramach obozów opiekuni mają opowiadać dzieciom, że "nauka chrześcijańska ma negatywny wpływ na zachowanie człowieka w społeczeństwie". Dalszym zadaniem będzie przekonywanie uczniów, aby ignorowali to czego nauczyli się na lekcji religii oraz aby nie brali udziału we wspólnych modlitwach.

Wyobraziłem sobie program takiego tygodniowego wyjazdu i chwyciło mnie przerażenie, bo ile można mówić, że Boga nie ma i, że lekcje religii to sama głupota? Chrześcijańska oferta wakacji z Bogiem nie opiera się wyłącznie na stwierdzeniu istnienia Boga, ale również na stopniowym poznawaniu Boga. To tworzy bogaty program, w którym dzieci i młodzież uczą się nie tylko o istnieniu Boga, ale również życia we wspólnocie: przede wszystkim w najważniejszej wspólnocie Eucharystycznej, ale także nauką przebywania w grupie oraz wspólnej radości w rozwijaniu swojego ducha i ciała. Idąc dalej chrześcijańskie wyjazdy zwykle nie uczą postaw wrogich ateizmowi, bo jako teiści, jako chrześcijanie nie musimy zaprzeczać nieistnienia Boga. Nasze poznanie zapewnia nam duchowe dowody na realne istnienie Boga w Trójcy Jedynego i na tej bazie odbywają się wszelkie spotkania chrześcijańskie, również wspólne wyjazdy i obozy.

Ateistycznej formie wyjazdowej zdecydowanie brakuje jakiegoś punktu zaczepienia, bo zaprzeczenie istnienia Boga zamyka wszelką dalszą dyskusję, po co dyskutować o kimś kogo nie ma. To chyba trochę nieracjonalne.

Luka jaka powstaje po wyrzuceniu chrześcijaństwa z życia chrześcijańskiej Europy zdaje się być olbrzymia. Nie chodzi mi o zapis w jakimś państwowym czy międzynarodowym dokumencie. Mam raczej na myśli pustkę, jaką odczułby przeciętny człowiek, gdyby obudził się nagle w świecie bez religii, bez wiary i bez Boga. W takim świecie nawet a(nty)teizm straciłby sens, bo i przeciwko czemu miałby on protestować.

Rzeczywisty ateizm jest, według mnie, nie zauważaniem przez kogoś Boga. Jest postawą człowieka, który po prostu nie wierzy w Boga, nie czuje Jego obecności. Taki ateizm jestem w stanie zrozumieć, gdyż jest on przeciwieństwem teizmu. Postawa jaką prezentują najgłośniejsi ateiści (jakkolwiek siebie nazywają) to zwykły antyteizm, który prowadzi do zagłuszania ludzi myślących inaczej, czy w tym wypadku ludzi wierzących. Smutno mi z tego powodu, zwłaszcza, że to ateiści zarzucają nam zagłuszanie takich jak oni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz