czwartek, 21 lutego 2013

Konklawe, a kardynałowie ukrywający przypadki pedofilii w Kościele

W kontekście konklawe mówi się obecnie o wielu sprawach związanych w Kościołem. Przede wszystkim wylicza się kandydatów na Stolicę Piotrową, spekuluje o tym, z którego kontynentu będzie pochodził oraz jaki będzie miał kolor skóry. Padają konkretne wymagania od nowego papieża i rozlicza się poprzedników (zwłaszcza Benedykta XVI i Jana Pawła II). Dość spory nacisk wielu mediów skierowany jest na to co złego w Kościele: machlojki związane z "Bankiem Watykańskim" oraz kwestię pedofilii. Niektóre media zwróciły uwagę na kardynała Rogera Michaela Mahony, który pod koniec stycznia został w swojej diecezji zwolniony ze wszystkich administracyjnych i publicznych obowiązków na czas trwania dochodzenia w sprawie tuszowania przypadków molestowania seksualnego przez duchownych. Poruszony przypadek nie jest jednak taki klarowny, jak przedstawiają go niektóre media.

wtorek, 19 lutego 2013

Mt 5,21-26 - drobna sprawa

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia.  Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. (Mt 5,25-26)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rdz 3,10 - poza prawem

Od trzech dni siedzi mi w głowie odpowiedź Adama: "Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się". Zestawiam te słowa z wcześniejszymi słowami Księgi Rodzaju: "widział, że wszystko co stworzył było bardzo dobre" i nie mogę powstrzymać się od pytania, czy nagość jest dobra czy zła?


środa, 13 lutego 2013

Praca na stanowisku: Papież


Kościół Rzymskokatolicki w związku z  mającym się wkrótce rozpocząć sede vacante poszukuje osoby na stanowisko:

PAPIEŻ

Biskup Rzymu

Miejsce pracy: Watykan

Łk 4,28-30 - jak uniknąć niesprawiedliwej kary? Poradnik w trzech wersetach

"Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się."

Próbowałem wyobrazić sobie tą sytuację. Tłum wkurzonych ludzi prowadzi Jezusa na stok góry. Olbrzymie negatywne emocje i wyrok samosądu lokalnej wspólnoty. Tuż przed egzekucją główny oskarżony przechodzi przez tłum i oddala się. Chodzi mi po głowie pytanie, czy oddalający się Jezus został zauważony przez obwiniających Go ludzi i jak to się stało, że mógł tak odejść? Ewangelista oszczędza nam tutaj szczegółów. Może powstał jakiś spór między chcącymi go zrzucić ze stoku. Kłótnia, w której do końca nie wiadomo o co chodziło, jak wiele innych współczesnych dyskusji.

Od jakiegoś czasu obserwujemy kłótnie o to, kto powinien, a kto nie powinien być wicemarszałkiem. Nie śledzę tej dyskusji (mam jednak wrażenie, że to ona chodzi za mną). Człowiek odpowiedzialny, moim zdaniem, w takie sytuacji powinien usunąć się w cień. Zauważyć, że jego osoba wzbudza zbyt wiele emocji i przez to nie może wykonać swojej misji powierzonej przez społeczeństwo (a może nawet przez samego Boga?)*.

Wyzwaniem Jezusa było nawracanie ludzi do Boga, przyciąganie ich do zbawienia. Tymczasem stało się inaczej, ludzie w synagodze unieśli się gniewem przeciwko temu co mówił i przeciwko Niemu. W takim klimacie nie dało się zrealizować misji, więc trzeba było zostawić spór, tym którzy go wywołali. Chrystus sam poszedł dalej realizować powierzone mu zadanie, poza istniejącym sporem o Jego osobę. Podświadomie takiej postawy wymagamy od innych i siebie.