niedziela, 1 listopada 2009

Czy Polska jest krajem świętych ludzi?

Czy Polska jest krajem świętych ludzi? Czy ja jestem świętym człowiekiem? - to taki krótki temat rozważań na wszystkich świętych.
Pomocny może być film od Frondy: Polska - kraj świętych ludzi.

czwartek, 29 października 2009

"Amicus Clericorum" - przyjaciel kapłana

kapłan
W diecezji sosnowieckiej trzech kapłanów zostało mianowanych tytułem "Amicus Clericorum". W tłumaczeniu na język polski znaczy to: "przyjaciel duchowieństwa".

Jak będzie ich rola? Rozmawiać z innymi kapłanami o ich radościach i smutkach, a przez to pomagać im w ich kapłańskim życiu. Tytuł przyjaciela duchowieństwa otrzymali: ks. Paweł Nowak, diecezjalny penitencjarz, ks. Mirosław Tosza, kapelan wspólnoty „Betlejem” w Jaworznie – Dąbrowie Narodowej, ks. Stefan Rogula, proboszcz parafii św. Andrzeja w Olkuszu.

na podstawie: TRZECH KSIĘŻY OTRZYMAŁO TYTUŁ "AMICUS CLERICORUM"

piątek, 16 października 2009

26 X 2009: Watykan contra lefebryści pierwsze starcie.

Herb Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X

W końcu ogłoszono datę, tego długo oczekiwanego spotkania między reprezentacją Watykanu, a reprezentacją Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Spotkanie odbędzie się w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary.

Według zapowiedzi obu stron będzie dość gorąco. Watykan podkreśla, że nie zamierza ustępować w obecnego stanowiska Kościoła wobec Żydów i innych wyznań. Kościół bronił będzie również poglądu, jakoby podstawowym prawem człowieka była wolność religijna. Bractwo zapowiedziało raczej ambitny atak. Walczyć będzie w ten sposób o zatrzymanie niektórych zmian soborowych. Bp Bernard Fellay zapewnia, że jednym z jego celi jest ponowne przemyślenie kwestii liturgii Kościoła i rezygnacja z przynajmniej niektórych praktyk zaczerpniętych przez Kościół z kultury masowej.

Więcej w artykule: Początek dialogu z lefebrystami

Osobisty komentarz
Osobiście nie sądzę, aby pierwsze spotkanie cokolwiek zmieniło. Ze strony Kościoła Rzymskokatolickiego może być to co najwyżej kilka zapewnień o wartości Liturgii Trydenckiej. Będzie to raczej potwierdzenie tego, co Benedykt XVI w tej kwestii już zrobił.

Po stronie Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X może pojawić się deklaracja uznania rzymskiego papieża. Jeśli chodzi o fakty będzie to raczej dość fikcyjne uznanie ziemskiej głowy Kościoła. Lefebryści powiedzą pewnie coś w rodzaju: uznajemy zwierzchnictwo papieża Benedykta XVI, chcemy dobra Kościoła, ale... Te "ale" zajmą już resztę wywodu, że zmiany posoborowe zaszły za daleko, że trzeba ponownie zreformować liturgię. Kilka słów o zmianie podejścia do innowierców. Innymi słowy będzie to potwierdzenie chęci zjednoczenia z Kościołem, ale przy jednoczesnym wymaganiu, aby Kościół "się nawrócił".

Dialog ten jest o tyle trudny, że mam wrażenie, że ciągle nie ma jedności w sprawie ewentualnego pojednania wśród lefebrystów. Od czasu ściągnięcia ekskomuniki z biskupów Bractwa na stronach tradycjonalistów, a także w wypowiedziach kapłanów lefebrystów pojawiają się nawoływania o nawrócenie się Kościoła w heretyckiej ścieżki jaką podąża od czasów Soboru Watykańskiego II. W mojej opinii Bractwo Kapłańskie świętego Piusa X w rezultacie rozmów może podzielić się na dwa odłamy, z których jeden będzie zmierzał do łączności z Kościołem, a drugi człon przechyli się w kierunku sedekwantyzmu.

Kościół rzymskokatolicki jest obecnie na tyle różnorodny, że raczej nie będzie problemów z włączeniem Bractwa w swoje struktury. Pojawią się za to zewnętrzne ataki w kierunku związane choćby kwestią żydowską, w tym również odwołania do wcześniejszych wypowiedzi jednego z biskupów Bractwa.

poniedziałek, 12 października 2009

Człowiek ma prawo...

Marsz ateistów i agnostyków
Każdy człowiek, dosłownie każdy, ma prawo wyrażać swoje poglądy. Może je formułować w stosunku do innych ludzi, Kościoła, samego Boga
- tak o prawie do wyrażania swoich poglądów wypowiada się ksiądz biskup Wiesław Mering, przewodniczący Komitetu Episkopatu Polski ds. kontaktu z niewierzącymi. Ten sam biskup w kontekście przemarszu ateistów i agnostyków ulicami Krakowa powiedział, że według niego nie służy on wzajemnemu porozumieniu.

Trudno się jednak dziwić takiej opinii, gdy przed marszem pojawiały się propozycje ze strony ateistów, aby marsz reklamować na krakowskich tramwajach, a zwłaszcza na tym kursującym na linii 8, która... przejeżdża koło sanktuarium Bożego Miłosierdzia i krakowskiej kurii. Rozumiem potrzebę poinformowania o wydarzeniu, rozumiem, że można ją zrobić na tramwaju, ale dlaczego motywować to trasą tramwaju przejeżdżającego akurat koło dwóch ważnych dla katolików miejsc? Oczywiście to tylko jeden incydent i skupiać się na nim zbytnio nie zamierzam.

Niektórzy I Marsz Ateistów i Agnostyków porównali do katolickiej procesji Bożego Ciała. Mam pewne wątpliwości czy słusznie. Z ateistycznego punktu widzenia procesja Bożego Ciała jest formą jakiegoś pochodu czy też demonstracji, z punktu widzenia osoby niewierzącej (albo szerzej, nie katolika) procesja jest formą demonstracji czy też jakiegoś marszu katolików. Nie mogę temu jednak przyznać racji, bowiem celem procesji Bożego Ciała nie jest pokazanie się katolików, lecz raczej uwielbienie Boga obecnego w Najświętszym Sakramencie. Mamy tu więc pewną różnicę celi.

Czy kocham swojego bliźniego? Czy kocham swoich nieprzyjaciół?

Marsz miał być, między innymi, pokazaniem, że w społeczeństwie polskim są ateiści, że są agnostycy. W dalszym kontekście miał on pokazać, że są oni dyskryminowani. Cieszę się, że wolnomyśliciele zdecydowali się na taki marsz. Sprawia to, że ja, ponownie zadaję sobie pytanie o przykazanie miłości bliźniego. Czy istotnie prześladuję niewierzących? Czy jeśli są moimi przyjaciółmi, bliskimi, znajomymi, to czy potrafię ich miłować w imię chrześcijańskich wartości? A co jeśli są moimi wrogami? Tu pojawia się pewien problem z moją relacją do niewierzących. Nie są oni moim wrogami, nie są oni też moimi przyjaciółmi. Z wieloma utrzymuję jakiś tam kontakt, ale nie zależy on od tego, że oni akurat nie wierzą. Znam też takich, którzy są wobec mnie wrogo nastawieni. Wobec i jednych, i drugich muszę okazywać miłość agape. Zaiste, trudna jest to miłość.

Trudność polega tu na ciągłej potrzebie jej odnawiania, ciągłej potrzebie utrzymania się we własnych korzeniach, przy jednoczesnym trwaniu w dialogu z osobą, która poglądowo jest mi dość odległa. Problemem są również pewne obustronne uprzedzenia. Katolicy często widzą w niewierzących tych, którzy ich atakują, którzy zdradzili, którzy odeszli, czy w końcu tych, którzy dla łatwiejszego życia odrzucili nakazy płynące z wiary. Ateiści zaś na ludzi Kościoła zrzucają odpowiedzialność za to, jak zostali potraktowani przez swoich rodziców, znajomych katolików czy przez kapłanów.

Straszeni piekłem

Chyba najbardziej dotkliwe, dla ateistów, jest stwierdzenie, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Stwierdzenie to jest sloganem, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Celem udowodnienia tej tezy pozwolę sobie na posłużenie się Pismem Świętym, a konkretniej Listem św. Pawła do Rzymian. Jest to fragment pierwszego sporu jaki trwał we wspólnocie chrześcijan. Jedni nadawali obrzezaniu i znajomości Prawa (pożydowskiej pozostałości) wielkie znaczenie, inni uważali, że nie jest ono konieczne, zwłaszcza, że często jest ono tylko oznaką faryzeizmu.

Tu w nasze rozważanie wkracza właśnie święty Paweł w drugim rozdziale swojego listu:
Bo ci, którzy bez Prawa zgrzeszyli, bez Prawa też poginą, a ci, co w Prawie zgrzeszyli, przez Prawo będą sądzeni. Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii.


To oczywiście tylko fragment i należy go interpretować w oparciu o całe Pismo Święte, nie mniej jednak dowodzi on o niesłuszności uznania pogan, za z góry skazanych na piekło. Przeczy on również informacją, jakoby ateiści nie mieli prawa moralnego, gdyż prawo wypisane jest w ich sercach. W dalszej części listu Paweł podkreśla, że obrzezanie zachowuje swoją wartość, lecz tylko wtedy, gdy idą za nim określone czyny. Święty Paweł w końcu przestrzega pierwszych chrześcijan słowami:
Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga. Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, co jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga.


Jako i my nie narzucamy

Oczywiście, jak już mówiłem, nie jestem przeciwnikiem marszu. Nie oznacza to jednak, że toleruję wszystko co było z nim związane. Wspomniałem już o propozycji reklamy na tramwaju numer 8, którego główną cechą jest to, że jeździ koło dwóch ważnych dla katolików miejsc. To jeden z nietaktów, który świadczy o tym, że niektórzy wolnomyśliciele chcą jednak walczyć z Kościołem (wbrew temu co mówią). Choć może to po prostu zwykła bezmyślność.

W jednym z artykułów przed marszem spotkałem się ze stwierdzeniem, że ateiści niczego nie chcą narzucać. W domyśle, tak jak robią to katolicy. Słowa te jednak są trochę moim zdaniem nie prawdziwe. Jednym z celi marszu było wprowadzenie w szkole "edukacji seksualnej" na modlę ateistów. Jak wiemy jest to forma, której przeciwstawiają się środowiska katolickie. Co ciekawe obie strony popierają się tu rzetelnymi badaniami dotyczącymi zalet swojej wersji nauczania seksuologii w szkole.

Prawda jest oczywiście taka, że obie strony walczą o swoje racje. Kościół żąda przede wszystkim bezwzględnego przestrzegania praw człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Ateiści chcą zakończenia finansowania Kościoła przez państwo oraz możliwości łatwiejszego załatwienia kwestii apostazji.

Inna sprawa, że Kościół nie jest w Polsce finansowany przez państwo. Państwo płaci jedynie za swoje zobowiązania wobec Kościoła (nieświeccy katecheci w szkołach), oddaje Kościołowi grunty zabrane w poprzednim ustroju, ewentualnie umożliwia renowacje kościelnych zabytków, które są wspólnym dobrem całej wspólnoty narodowej, a nie tylko katolików.

Slogany, a słowa

Mówiąc, o rzekomy, finansowaniu Kościoła przez państwo stajemy na płaszczyźnie sloganów. Ateiści chyba nie zdają sobie sprawy, że w "ateistycznym raju", jakim są w ich przekonaniu Czechy państwo płaci pensje wszystkim duchownym i utrzymuje świątynie katolickie. U nas za utrzymanie i budowę kościołów odpowiadają wierni z danej wspólnoty parafialnej.

Wiele takich sloganów zakłóca normalną koegzystencję między wierzącymi, a niewierzącymi. Takich sloganów nie brakowało również na Marszu Ateistów i Agnostyków. Bardzo bolesnym hasłem było zdanie: "Każdy myślący człowiek jest ateistą". Domyślam się, że nie jest to kwestia złej woli organizatorów. Nie zmienia to jednak faktu, że takie zdanie jest dla tych, którzy nie są ateistami.

Bardzo obrazowym był również jeden z największych plakatów na marszu. Przedstawiał on ewolucje człowieka, który to najpierw był jakimś tam małpoludem, potem stał się zniewolonym człowiekiem, a następnie ateistą. Bolesne dla wierzących w tym schemacie jest przedstawienie człowieka zniewolonego, jako kogoś, ktoś się modli. Rozumiem jednak intencje autorów, którzy prawdopodobnie w taki sposób pokazują swoją własną drogę życia. Zgodnie z teorią ewolucji wiedzą skąd pochodzą, mają świadomość, że na początku swojego życia stali się zniewolonymi przez nakazy, których nie rozumieli, tu przez nakaz wiary, a później poczuli wyzwolenie, jako ateiści.

Co ciekawe w podobny sposób przebiega formacja Ruchu Światło - Życie (popularnej Oazy) czy jednego z jej dzieł, jakim jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Obie mówią, że człowiek jest zniewolony po przez grzech, nałogi i przyzwyczajenia. Przyzwyczajeniem może być tu właśnie wpajana, dziecinna wiara. Do wolności i wyzwolenia prowadzi jednak Chrystus, a nie ateizm. W ruchu oazowym wyzwolenie nie jest jednak końcem nawrócenia, czy też końcowym etapem rozwoju człowieka. Według ks. Blachnickiego człowiek ciągle musi o swoją wolność, o swoje wyzwolenie zabiegać. Pokazuje to również przykład jego życia, o którym może kiedyś napiszę na tym blogu. Ateiści i Agnostycy zaś często zatrzymują się na swoim ateizmie (agnostycyzmie), jako na końcowym etapie drogi.

Szczere poszukiwanie...

Tymczasem zarówno katolicy, jak i niewierzący są zobowiązani do ciągłego poszukiwania. Trudno jednoznacznie określić cel tych poszukiwań. Ja jako osoba wierząca celem tych poszukiwań czynię moją osobistą relację z Bogiem poprzez istnienie w konkretnej wspólnocie. Nie chcę jednak narzucać tego celu osobą niewierzącym, choć szczerze pragnąłbym, aby znaleźli oni swoje ukojenie w moim Panu i Zbawicielu.

Wszyscy, którzy czytacie te artykuł, proszę Was o jedno: nigdy nie rezygnujcie z poszukiwań, czegokolwiek szukacie. Zapewniam Was, że czas spędzony na poszukiwaniach nigdy nie będzie czasem straconym, a osiągnięcie celu z pewnością wynagrodzi Wam trud poszukiwania.

Jeśli Bóg istnieje, a mam powody, aby zapewniać Was o tym, że tak jest, z pewnością zauważy Wasze poszukiwanie. Moje słowa potwierdził również Kościół w czasie Soboru Watykańskiego II stwierdzając, że każdy człowiek szczerze poszukujący Boga ma szanse na zbawienie.

niedziela, 11 października 2009

Cud w katolickim ciemnogrodzie?

Cud eucharystyczny w Sokółce
Wielu już pewnie czytało gdzieś o cudzie w Sokółce. Niektórzy w Fakcie, inni w katolickich pismach. Wielu również próbuje skomentować to co się zdarzyło. Komentarze są przeróżne. W sporej części z nich pada słowo "ciemnogród". To chyba jakiś standard, gdy mówi się o wierze, więc i ja użyłem w tytule tego artykułu słowa "ciemnogród". Do ciemnogrodu jednak raczej nie przemawiam, daruję więc sobie opisywanie tego się zdarzyło. Kto nie wie, niech w Googlach wpisze: "Cud w Sokółce" i wówczas dowie się wszelkich szczegółów.

Czym dla mnie są takie cuda? Z jednej strony mam świadomość, że są to małe znaki dawane nam od Boga, aby umocnić naszą wiarę, czy raczej, abyśmy mieli pewne dowody na to, że to w co wierzymy jest prawdziwe. Z drugiej zaś strony czasami mam wrażenie, jakby wszelkie cuda spełniały jedną z prastarych zachcianek ludzkich, która zawiera się w słowach "Chleba i igrzysk". Chleb otrzymujemy na co dzień w postaci Eucharystii. "Igrzyskami" są zaś cuda, które raz po raz zdarzają się w jednej lub drugiej części świata w najbardziej niespodziewanym momencie. Drugie porównanie może razić niektórych, za co przepraszam. Nie mniej jednak mam czasami wrażenie, że czynimy z cudów nadmierne widowisko.


Czy warto? Nie wiem. Czytałem artykuł w Tygodniku Powszechnym, w którym zapytano kilku parafian z Sokółki o to co myślą o cudzie. Oni ze spokojem odpowiadają, że jeszcze nie są pewni, czy to cud. Obojętne czy to cud czy nie, wiedzą jednak, że muszą się modlić. Niektórym przypomniały o tym pogłoski o rzekomym cudzie. Inni zawsze pragnęli modlitwy.

Tutaj chciałbym powiedzieć o dość rozsądnej, moim zdaniem, postawie zarówno parafian, jak i ich proboszcza, którzy bez emocji, spokojnie czekają na potwierdzenie cudowności tego zdarzenia, bądź też zaprzeczeniu przez Kościół cudownego charakteru zdarzeń ze stycznia bieżącego roku. To wynik rozsądnej, racjonalnej wiary prostych ludzi bez teologicznego wykształcenia. To daje bardzo pozytywny obraz całego zdarzenia.

W wywiadzie, o którym wcześniej pisałem, pojawiła się również inna wypowiedź z kręgu władz miejscowości, który w wyważony sposób dał do zrozumienia, że Sokółce przydałby się taki cud. Nie chodziło mu jednak o cud, a o pielgrzymki, które mogłyby co nie co pieniędzy zostawić w tym małym mieście. Podkreślił jednak, że to tylko głupie ludzkie myślenie.

W końcu spotkałem się i z trzecią postawą. Reprezentują ją ludzie, którzy przedstawiają się jako ateiści, bądź agnostycy. Chcą oni złożyć pozew do sądu mówiący o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dla wierzących może się to wydawać niesłuszne, a wręcz agresywne wobec katolików. Zarzut ten jednak nie jest bezpodstawny. W końcu dla ludzi, którzy nie uznają Boga, znalezienie gdziekolwiek fragmentów ludzkiego ciała świadczy o morderstwie.

Gdzie leży prawda? Ciężko powiedzieć, obyśmy poznali ją w wybranym przez Boga czasie. Nam jednak pozostaje się dalej modlić o zrozumienie tajemnicy największego cudu, jaki dokonuje się codziennie w każdym kościele. Prośmy i dziękujmy Boga za dar Eucharystii.

piątek, 9 października 2009

Kobieta darem i tajemnicą

Pod taki tytułem już 5 czerwca odbędzie się Ogólnopolskie Spotkanie Młodych na Lednicy. Ojciec Jan Góra już nawołuje, aby rezerwować sobie czas. Buduje atmosferę przygotowań do wielkiego święta mówiąc o przygotowaniach, które już trwają.

Może właśnie tego nam zagonionym ludziom brakuje. Takiego adwentu przed wielkim świętem. Czasu oczekiwania, ale i jednocześnie przygotowania. Nie wiem dlaczego, ale pisząc o oczekiwaniu pomyślałem o kobiecie oczekującej dziecka. To fascynujące jak kobieta potrafi oczekiwać na dziecko. Czy jednak potrafimy oczekiwać na inne rzeczy? Znaleźć sobie jeden punkt w ciągu roku, który byłby warty wielkiego oczekiwania i przygotowywania się do niego. Tylko co wybrać, aby naprawdę warto było oczekiwać?

środa, 7 października 2009

Medjugorje - ciągle nielegalne...

Kościół zbudowany po objawienia w Medjugorje
Bp Perić, ordynariusz diecezji Mostar-Duvno (w tej diecezji znajduje się Medjugorje), w związku z odejściem od kapłaństwa opiekuna grupy wizjonerów z Medjugorje wydał oświadczenie odnośnie obecnego statusu miejsca objawień.

Podkreślił on w nim, że objawienia w Medjugorje nadal nie zostały oficjalnie potwierdzone przez Kościół. Nie zostały zatwierdzone, ponieważ istnieją osoby, które twierdzą, że objawienia nadal mają miejsce, a Kościół nigdy nie zaświadcza o prawdziwości objawień dopóki nie zostaną one zakończone. Stąd też: miejsce rzekomych objawień, czyli parafia Medjugorje nie jest maryjnym sanktuarium. Biskup napisał również, że pracujący tam kapłani nie powinni zajmować się promocją tego miejsca, jako miejsca objawień Matki Bożej. Ponadto modlitwy i przesłania, które rzekomo zostały tam przekazane przez Maryję nie mogą być opublikowane, ani wykorzystywane w pracy duszpasterskiej.

Księża z zagranicy nie mogą na własną rękę w miejscu objawień Gospy prowadzić rekolekcji czy konferencji, o ile nie dostaną specjalnej zgody od miejscowego biskupa. Jeśli chodzi o prywatne pielgrzymki to mogą być one organizowane, mogą być one również objęte opieką duszpasterską.

Na podstawie: Kościelne oświadczenie o Medjugorje

PS. Kościół św. Jakuba (na zdjęciu) wbrew informacji na stronie Radia Watykańskiego został wybudowany jeszcze przed rozpoczęciem objawień.

piątek, 2 października 2009

Kobieta, która przeżyła aborcję

Ta kobieta powiedziała kilka cennych słów nie tylko dlatego, że przeżyła aborcję, nie tylko dlatego, że wypowiedziała się po mojej stronie poglądowej, ale dlatego, że powiedziała coś, o czym zwykle nie wspomina się mówiąc o aborcji, o czym zapominają zarówno organizacje proaborcyjne, jak i Ci, który uważają siebie za "pro-life".

Powiedziała wprost, że aborcja to nie tylko kwestia zabijania dzieci. Aborcja jest konsekwencją pozostawienia kobiet samym sobie w obliczu problemów. Aborcja jest konsekwencją braku prawdziwych mężczyzn w naszych społeczeństwach.


Kazanie o zazdrości

niedziela, 27 września 2009

Wizyta duszpasterska Benedykta XVI w Czechach - dzień I

Benedykt XVI celebruje nieszpory z udziałem duchownych w czasie pielgrzymki do Czech

Benedykt XVI tradycyjnie w samolocie spotkał się z dziennikarzami, którzy pytali go o rzeczy związane z pielgrzymką do Czech. W czasie konferencji papież przekazał, że wie o sytuacji czeskich katolików. Równocześnie podkreślił, że Kościół katolicki w Czechach musi być "twórczą mniejszością, zdolną wpływać na przyszłość na drodze dialogu z agnostykami". Życie wierzących to nie tylko posiadanie wiary, ale również uczenie się Boga w kontakcie z innymi.

Papież na lotnisku

Po wylądowaniu na czeskim lotnisku został przywitany przez władze kościelne i państwowe. Nie zabrakło wspomnienia, że Benedykt XVI przyjechał do Czech nie tylko na zaproszenie Kościoła, ale również będąc zaproszonym przez władze państwowe. Papież podziękował za przybycie i powitanie go przez władze państwowe i kościelne. W czasie przemówienia zwrócił uwagę na to, że przyjechał do kraju o silnej chrześcijańskiej tradycji. Podkreśli, że "Prawda Ewangelii jest niezbędna dla zdrowia społeczeństwa, gdyż otwiera nas na nadzieję i pozwala nam odkryć naszą niezbywalną godność jako Bożych dzieci".

Pełna treść papieskiego przemówienia.

Spotkanie z rodzinami

Później udał się do Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej, gdzie po chwili modlitwy przez praskim Dzieciątkiem Jezus przemówił m.in. do zgromadzonych w świątyni rodzin i dzieci. W przemówieniu papież przypomniał, że figurka Dzieciątka Jezus ukazuje "tajemnicę Wcielenia, mówiącą o mówiącą o wszechmocnym Bogu, który stał się człowiekiem i przeżył 30 lat w skromnej rodzinie z Nazaretu, powierzony przez Opatrzność troskliwej opiece Maryi i św. Józef". Zwracając się do zgromadzonych powiedział również:
Módlmy się szczególnie za rodziny przeżywające trudności, doświadczone chorobą i bólem, za te, dotknięte kryzysem, w stanie rozpadu lub zranione przez niezgodę i niewierność. Wszystkie je powierzmy Świętemu Dzieciątku z Pragi, wiedząc, jak ważna jest ich stabilność i zgoda między nimi dla prawdziwego postępu społeczeństwa i dla przyszłości ludzkości.

Nie zapomniał również o porzuconych i niechcianych dzieciach. Ich los jest o tyle bardziej bolesny, gdy pamięta się o tym, że każda istota ludzka jest dzieckiem Boga.

Papież kilka słów skierował również do licznie zgromadzonych w świątyni dzieci:
Chciałbym teraz skierować szczególne słowa do was, drogie dzieci i do waszych rodzin. Przyszłyście licznie na spotkanie ze mną i za to z serca wam dziękuję. Wy, które jesteście umiłowane w sercu Dzieciątka Jezus, umiejcie odwzajemnić Jego miłość i – idąc za Jego przykładem – bądźcie uległe, grzeczne i uczynne. Uczcie się być, tak jak Ono, posłuszne swym rodzicom. Bądźcie prawdziwymi przyjaciółmi Jezusa i zawsze z ufnością podążajcie do Niego. Módlcie się do Niego za samych siebie, za swych rodziców, nauczycieli i przyjaciół i módlcie się również za mnie.


Przemówienie papieża do rodzin i zgromadzonych w Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej.

Papież i politycy
Po południ papież spotkał się z prezydentem Republiki Czeskiej, a później z politykami i członkami korpusu dyplomatycznego. W czasie spotkania papież przypomniał, że jego wizyta zbiega się z 20 rocznicą upadku reżimów totalitarnych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz „aksamitną rewolucją”, która przywróciła Czechom demokrację. Papież wyjaśnił, że „prawdziwa wolność zakłada poszukiwanie prawdy – prawdziwego dobra – i stąd znajduje swe spełnienie właśnie w poznaniu i czynieniu tego, co jest słuszne i sprawiedliwe. Innymi słowy prawda jest normą przewodnią wolności, a dobroć jest doskonałością wolności”.

Nieszpory z duchownymi

Bohaterstwo świadków wiary przypomina, że tylko z osobistego poznania i głębokiej więzi z Chrystusem możliwe jest czerpanie energii duchowej, aby w pełni urzeczywistnić powołanie chrześcijańskie. Tylko miłość Chrystusa nadaje skuteczność działaniu apostolskiemu, zwłaszcza w chwilach trudności i prób. Umiłowanie Chrystusa i braci winno charakteryzować każdego ochrzczonego i każdą wspólnotę. W Dziejach Apostolskich czytamy, że „jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli” (Dz 4,32). A Tertulian – autor z pierwszych wieków – pisał, że poganie pozostawali poruszeni miłością, którą łączyła wzajemnie chrześcijan (por. „Apologeticum” XXXIX).


Powyższe słowa skierował papież do kapłanów, osób konsekrowanych i katechetów zgromadzonych w Katedrze św. Wita,Wacława i Wojciecha. W kilku słowach nakazał on zgromadzonym naśladować Chrystusa, który służył.

Przemówienie papieża w czasie nieszporów w katedrze św. Wita, Wacława i Wojciecha.

Po zakończeniu nieszporów, papież udał się na nocny spoczynek do nuncjatury apostolskiej.

piątek, 25 września 2009

Instrukcja o ochronie danych osobowych w działalności Kościoła katolickiego w Polsce

23 września została podpisana Instrukcja o ochronie danych osobowych w działalności Kościoła katolickiego w Polsce. Zachęcam do zapoznania się z jej treścią.

Uwolnijcie chińskich biskupów

Emerytowany kardynał chińskiego Kościoła
Kard. Joseph Zen Ze-kiun napisał apel do chińskich władz z prośbą o uwolnienie przetrzymywanych w więzieniu biskupów. Kardynał wyraził przekonanie, że władzą wystarczy odwagi, by naprawić błędy przeszłości przez przywrócenie wolności biskupom. Emerytowany biskup Hongkongu ma nadzieję, że 60. rocznica powstania Chińskiej Republiki Ludowej, stanie się okazją do uwolnienia duchownych i odnowienie relacji władzy z Kościołem.

Jednym z powodów, dla których kard. Zen ogłosił swój apel akurat teraz, jest wystąpienie prezydenta kraju Hu Jintao na forum Komitetu Krajowego Konferencji Rad Ludowych CHRL. Powiedział on, że uczestnicy "powinni czynnie promować harmonijny rozwój w relacjach z religiami, a także z rodakami w ojczyźnie i za granicą."

W liście skierowanym do władz swojego kraju kard. Zen przypomniał również, że "wiara nie sprzeciwia się bynajmniej miłości do ojczyzny"

Ostatnie przygotowania


Trwają ostatnie przygotowania do pielgrzymki do Czech. Przy ołtarza pracują jeszcze wolontariusze. W przygotowaniu współpracują ze sobą Kościół i państwo, w końcu Benedykt XVI do Czech przyjeżdża na zaproszenie prezydenta Václava Klausa.

Organizatorzy tak naprawdę wciąż nie wiedzą ilu pielgrzymów będzie brało udział w mszach w papieżem. Oficjalnie doliczyli się 150 tysięcy, ale liczba ta raczej będzie większa, ponieważ niektórzy z pewnością jeszcze się nie zgłosili.

Otwarta jest także kwestia pielgrzymów z zagranicy. Kościół w Czechach ciągle oczekuje i zaprasza wiernych, którzy pragną spotkać się z papieżem. Rzecznik prasowy praskiej archidiecezji informuje, że miejsc wystarczy dla wszystkich, prosi jedynie o jak najwcześniejsze przybycie, dzięki temu będzie można znaleźć się bliżej ołtarza zarówno w Starym Bolesławcu, jak i w Brnie.

O pielgrzymce pisze również czeska prasa. Jej informacje przygotowują jednak wiernych do wizyty raczej szczegółami technicznymi niż duchowymi. Praski kardynał Miloslav Vlk na łamach telewizji prosił o modlitwę za owoce pielgrzymki.

niedziela, 20 września 2009

Problemy czesko-niemieckie


Czeskie media przygotowując się do pielgrzymki Benedykta XVI do Czech zauważyły, że papież jest Niemcem. Spostrzeżenie to jest o tyle cenne, że w Czechach istnieje antypatia do byłych okupantów (niesmak wzbudza m.in. sprawa Sudetów).

Kapłani komentujący te informacje zgodnie podkreślają, że papież swoją wizytą nie będzie podbudowywać tej niechęci. Zwracają również uwagę, na to, że Benedykt do sprawowania wspólnych spotkań wybrał język włoski (dobry do sprawowania liturgii) i angielski (zrozumiały dla młodzieży), a nie niemiecki, choć jest on zrozumiały dla wielu Czechów. Prymas Czech zakłada, że papież w czasie pielgrzymki nie będzie zajmował się roszczeniami wypędzonych.

Na podstawie: Papieska wizyta, a problemy czesko-niemieckie

Kościół uczy się mediów, media uczą się Kościoła


Ostatnie doniesienia dowodzą, że Kościół zaczął interesować się swoim wizerunkiem w mediach. Konferencja w Fatimie i związane z nią wypowiedzi watykańskiego rzecznika w sposób bezpośredni o tym dowodziły.

Oczywiście to inicjatywy globalne, a jak to z takimi bywa... często nie imają się do rzeczywistości. Tu trzeba częściowo przyznać rację, aczkolwiek tylko częściowo, bo... Wspomnę dziś o dwóch cennych inicjatywach medialnych Kościoła, które ostatnio znalazłem.

Pierwszą z nich jest strona Diecezji Sosnowieckiej. Dlaczego postanowiłem ją wyróżnić? Pozornie jest to zwykła strona internetowa. Gdyby nie grafika nie wyróżniałaby się od wielu innych. To jeden z jej plusów, który ułatwia znalezienie wszelkich potrzebnych informacji. Tym różni się m.in. od strony Archidiecezji Krakowskiej, która ostatnio została odnowiona. Drugim plusem jest forma w jakiej autorzy tej strony docierają do odbiorców. Korzystają między innymi z kanału na youtubie. To wszystko sprawia, że ich strona przestała być tylko stroną informacyjną dla wtajemniczonych, stała się ciekawym medium dla zainteresowanych Kościołem czytelników. Myślę, że pewną zasługę w takim stanie rzeczy mają obecni biskupi sosnowieccy, ale i... bardziej anonimowi świeccy, którzy tworząc stronę diecezji nie zapomnieli, że ona ma być dla ludzi.

Godnym zauważenia jest również wyraźny link do... rzecznika prasowego diecezji. To krok w dobrą stronę, niech media wiedzą, do kogo się zwracać.

Drugą pochwałę kieruję w stronę Diecezji Tarnowskiej. Tworzy ona Diecezjalny Serwis Informacyjny, który zajmuje się informowaniem mediów o wydarzeniach i innych inicjatywach. Podobno 80% wysłanych przez nią informacji pojawiła się w serwisach informacyjnych. Będzie ona również od października prowadziła w regionalnej telewizji swój program "Niedzielne anioły". Być może to pochwała na wyrost, ale to właśnie jest kierunek w jakim Kościół powinien się kierować, ewangelizować przez zaistnienie w świecie.

W taki właśnie prosty sposób Kościół uczy się jak wykorzystywać media, a jednocześnie media uczą się jak mówić o Kościele.

piątek, 18 września 2009

"Cyfrowy kontynent" zdobyty przez Kościół?

PORTAL KATOLICKI


Kościół wykorzystuje radio, wykorzystuje telewizje i wykorzystuje również Internet. W ostatnich dniach pojawiło się kilka opinii o tym w jaki sposób te media są wykorzystane. Z częścią z nich się oczywiście nie zgadzam, niemniej jednak dla pełnego obrazu muszę je przedstawić.

Przede wszystkim opinia ks. Klocha, który twierdzi, że Kościół w szybki sposób wykorzystał media. Jako przykład podaje przede wszystkim powstanie Radia Watykańskiego i jego obecny zasięg. Nie da się zaprzeczyć, że to jedna z istotnie udanych dróg Kościoła: utworzenie własnego medium, które z czasem stało się również wyznacznikiem informacji również dla poza kościelnych mediów. Takim tworem jest właśnie Radio Watykańskiej. W mediach nie brakuje również odniesień do L'Osservatore Romano. Te dwa watykańskie media stały się pewnego rodzaju medialnymi kolosami, które same trafiają do nielicznych, ale informacje, które podają kolportowane są przez inne media.

Nie mogę jednak się zgodzić ze stwierdzeniem, że Kościół wykorzystuje drogę radiową w wystarczający sposób. Owszem, każdy wie o elitarnym Radio Maryja, wielu słyszało o diecezjalnych radiach takich jak Radio Józef czy Radio eM. Są to jednak ciągle peryferia polskich mediów. Cytowanie informacji z nich jest znikome. Wyjątkiem jest Radio Maryja, które jest cytowane jest w najbardziej niechlubnych momentach jego istnienia. Mimo wszystko są to media adresowane wyłącznie do zagorzałych katolików, a i to nie do wszystkich.

Brakuje działalności poza strefą, zwłaszcza, że przymiotnik katolicki odstrasza potencjalnych czytelników. Przykładem próby działania poza strefą jest Tygodnik Powszechny, który ukazuje się od 1945 roku. Z czasem zmienia jednak formę dotarcia do widza, podejmuje różne próby i eksperymenty. Odstrasza tylko jednym: swoją katolickością. Mimo to trzeba wspomnieć o tym, co w przypadku Tygodnika jest najważniejsze: wierne grono czytelników, wśród których znajdują się największe medialne autorytety. Jeśli nawet sam Tygodnik boryka się z problemami finansowymi, nie należy zapominać o jego roli w medialnym świecie.

Godne pochwały są również jego drogi dotarcia do... Internautów. Początkowo tworzył własną stronę internetową, która niestety ginęła w sieciowej pełni. Od kilku lat współpracuje z onet.pl, na którym w ramach strony www.tygodnik.onet.pl publikuje swoje teksty. Inną inicjatywą promującą Tygodnik są Blogi Tygodnika Powszechnego, na których autorzy zajmują się szczegółowo wybranymi tematami takimi jak seksualność, kultura czy nowoczesne technologie.

Innym godnym pochwały przedsięwzięciem jest www.wiara.pl. Tworzona przez wydawnictwo Gościa Niedzielnego. Współpraca ma pozytywne skutki. Bogactwo treści jest tworem współpracujących ze sobą redakcji Gościa Niedzielnego, Małego Gościa Niedzielnego i wiary.pl.

W inny sposób powstały portale takie jak www.katolik.pl czy www.katolicki.net. Ten pierwszy to dzieło salwatorianów, drugi jest tworzony przez parafię Matki Bożej Zwycięskiej z Krakowa. Oba zajęły sobie pewnego rodzaju niszę wśród portali religijnych. Pierwszy zajął się umacnianiem wiedzy religijnej, publikacją artykułów dotyczących przeżywania wiary. Drugi oparł się na realizacji projektu stron internetowych dla parafii, a także na tworzeniu miejsca w Internecie dla katolików. W ramach portalu możesz zamieścić w internecie własną stronę internetową.

Innym krakowskim dziełem jest franciszkańska3.pl. Portal ma być czymś w rodzaju portalu społecznościowego opartego na serwisie informacyjnym, blogach dla użytkowników i forum społecznościowym. Realizacja tych założeń jest ciągle w toku. Nie zależnie od tego powstają prywatne blogi katolików. Zarówno tych stanu duchownego jak i świeckich. Ciągle powstają treści związane z religią. Czy to jednak wystarczy?

Internet wciąż jednak nie zaspakaja potrzeb duchowych. Brakuje w Internecie kapłanów mogących odpowiadać na dylematy Internautów. Jest to pewna luka, którą trudno zabudować przy ciągle spadającej liczbie kapłanów i niewielkich dochodach portali religijnych. Nie da się ukryć, że kapłani, nawet jeśli są obecni w sieci nie mają możliwości odpowiedzieć na wszystkie skierowane do nich pytania.

"Cyfrowy kontynent" jest w pewnym sensie oblężony przez Kościół. Czegoś ciągle jednak brakuje. Powstające wśród katolików pomysły są ciągle tylko kopiami tego co już istnieje w komercyjnej części Internetu. Może katolicy powinni przejąć pałeczkę?

Kościół bliski Żydom

Benedykt XVI z okazji zbliżających się świąt żydowskich: Rosz ha-Szana, Jom Kippur i Sukkot; złożył życzenia rzymskiej gminie żydowskiej. Prosi w nich, by Pan Bóg obdarzył "wszystkich Żydów obfitymi błogosławieństwami".

Papież wykorzystał również okazję, aby zapewnić Żydów o osobistej przyjaźni i bliskości wobec nich. W liście zapewnił również o bliskości całego Kościoła katolickiego oraz wyraził pragnienie odwiedzenia rzymskiej gminy żydowskiej. Watykańskie Biuro Prasowe potwierdziło, że trwają ustalenia daty takiej wizyty.

Życzenia, jak już pisałem, związane są z żydowskimi świętami. Rosz ha-Szana to po prostu nowy rok w kalendarzu Żydów. Dziś o zmierzchu Żydzi zaczną świętować początek 5770 roku.

Nowy rok, to również nowe plany. Polska gmina żydowska w nowym roku planuje więcej mówić o kobietach i ich roli w społeczeństwie żydowskim. Przez cały rok będą odbywały się spotkania traktujące o piękniejszej płci, a każdy miesiąc 5770 roku ma przydzieloną patronkę.

środa, 16 września 2009

Czesi, a ekumenizm


Chciałbym jeszcze kilka słów poświęcić Czechom i ich wierze. Tym razem przez pryzmat działalności ekumenicznej między Kościołami różnych wyznań. W przypadku Czech jest to przede wszystkich Kościół katolicki i Kościół protestancki. Ten drugi to głównie husyci. Kontakty międzyreligijne nieograniczają się jednak tylko i wyłącznie do wspólnot chrześcijańskich, np. wspólne oświadczenie przeciw eutanazji oprócz chrześcijan podpisała również Rada Gmin Muzułmańskich i gminy żydowskie.

Najbardziej zażyłe więzi łączą jednak Ekumeniczną Radę Kościołów z Kościołem katolickim. Łączy ich wspólna Karta Ekumeniczna. Podpisanie tego typu dokumentów ułatwia wspólna historia kapłanów i pastorów, którzy byli skazywani przez władze okupantów, a później również przez komunistyczne władze Czech. We wspólnych celach nie tylko rozmawiali ze sobą, ale również wspólnie studiowali Pismo Święte. Te praktyki stworzyły pewną unikatową więź między Kościołami.

Dzięki temu do szpitali i wojska wysyłani są kapelani wybrani spośród wszystkich wyznań. Kapelan danego wyznania zajmuje się zarówno współwyznawcami, jak i innymi chrześcijanami. Nie stwierdzono przypadków prozelityzmu. Jest to z pewnością wielki dar jedności chrześcijan na terenie Czech.

Ekumenizm ten nie dotyczy tylko kapłanów, ale również zwykłych świeckich. Wspólny Bóg ułatwia wspólne kontakty wiernych różnych wyznań. Owszem nie można zapomnieć o drobnych sprzeczkach. Mają one jednak charakter lokalny.

Wspólnym problemem wszystkich chrześcijan są atakujący ich ateiści. Negatywna atmosfera jest przekazywana również przez polityków. Znamiennym przykładem jest próba odzyskania kościelnych własności, która do tej pory nie odniosła skutku. Pod tym względem o wiele łatwiejsze są relacje między rządem, a gminami żydowskimi, które już odzyskały zagrabione mienie.

Więcej w wywiadzie z przewodniczący Ekumenicznej Rady Kościołów w Czechach

Zapraszam również do przeczytanie również innych moich artykułów o pielgrzymce Benedykta XVI do Czech.

wtorek, 15 września 2009

Ciało obce w Czechach

Kościół w Czechach - struktura
Czechy to kraj, który przede wszystkim kojarzy się z piwem i knedlami. Benedykt XVI do Czech nie jedzie ze względów kulinarnych. Cel jego podróży jest ściśle religijny, Benedykt jedzie pomodlić się wraz z Czechami.

Jaka jest jednak Czeska religijność? Społeczeństwo Czech jest dotknięte silną sekularyzacją, nie można zapomnieć również o historii: o Janie Husie, konsekwencjach reformacji czy o bardziej współczesnej sowietyzacji. Jednocześnie z historii Polski wiemy, że to właśnie Czesi sprowadzili do nas chrześcijaństwo, a Kościół Czech dał nam zarówno Dobrawę, jak i św. Wojciecha. Jaki jest Kościół w Czechach?

Znawcy twierdzą, że Czech wyprzedzają Polskę pod względem sekularyzacji o dwie, może trzy generacje. Historia tych, którzy przynieśli nam chrześcijaństwo, nie jest taka prosta jak nasza. Polskie chrześcijaństwo po prostu przerodziło się w katolicyzm. Czechy zostały dotknięte przez brutalnie przebiegającą reformacje, która spowodowała dwie wojny domowe. Prowadzona w XVII wieku rekatolizacja Czechów do dziś pokutuje niechęcią wobec Rzymu. W jej procesie Czesi stracili w końcu elitę intelektualną. Dopiero pod koniec XVIII wieku Józef II wydał edykt tolerancyjny. Czasów tych doczekała jednak niewielka ilość reformowanych chrześcijan.

To jednak nie koniec trudności Kościoła w Czachach. Kolejny problem Kościoła katolickiego pojawił się wraz z powstaniem Czechosłowacji. Jej władze nie były otwarte dla tego odłamu chrześcijaństwa. Ponad milion Czechów przestało wyznawać katolicyzm. Część z nich pozostało jednak protestantami.

Kolejnym krokiem ku sekularyzacji była II Wojna Światowa, a raczej jej następstwa. Podobnie jak Polska Czechosłowacja znalazła się między dwoma potęgami. Dla nich moskiewska odsiecz była jednak czymś pozytywniejszym niż dla Polaków. Wprowadzenie reżimu komunistycznego bardzo uderzyło we wszystkich wierzących. Pluralizm religijny utrudnił zjednoczenie się narodu przeciw ateistycznej propagandzie. W Czechach właściwie nie istniała katolicka opinia publiczna. Wręcz przeciwnie w społeczeństwie rozwijała się antypatia do Rzymu. To wszystko ułatwiło pracę zwalczającym Kościół katolicki.

Wśród czeskich kapłanów było stosunkowo więcej ofiar komunizmu niż wśród polskich kapłanów. Zanikały wszelkie obrazy pobożności ludowej. Rodzice z obawy o życie dzieci nie przekazywali im wiary. Wszelkie czeskie zakony przestały istnieć, zamknięto katolickie wydawnictwa. Ludność z braku innego wyboru i ze strachu przestawała wierzyć. Wszystko to podsycała jeszcze ekipa intelektualistów, którzy odrzucali wiarę w Boga. Nie zauważyli jednak, że ludzie porzucali Boga nie z własnego wyboru, lecz ze strachu.

Te wszystkie czynniki sprawiły, że Czechy są krajem ateistów, krajem ludzi pozbawionych Boga. Lata wolności po 1990 roku przyniosły jednak pewne zmiany. Kościół rozpoczął proces odrodzenia. Dostał możliwość wyjścia z katakumb. Z możliwości skorzystał. Mimo to wiara w chrześcijańskiego Boga nadal się nie wróciła.

Pojawia się jednak ciągłe światełko w tunelu. Wyraża się ono w czeskich i polskich duchownych nauczających o Królestwie Bożym w Republice Czeskiej. Z morza ateizmu po raz kolejny odradzają się Kościoły Czech. Ludzie zaczynają szukać Boga zarówno wśród katolików, jak i protestantów. Dowodem na to są choćby homilie księdza Halika, który mówi kazania do studentów w Pradze. Twierdzi, że wielu wśród słuchaczy jest nieochrzczonych. Mimo to widzi, jak przychodzą oni co tydzień. Widzi również, że niektórzy słuchają jego kazań, a następnie udają się do pastora, u którego również wysłuchują nauki.

W bieżącym roku czeka Czechów zupełnie nowe wyzwanie. Z pielgrzymką przybywa do nich Benedykt XVI. Przy okazji trzeba powiedzieć, że czeski Kościół świetnie oddaje różnicę między Janem Pawłem II, a obecnym papieżem. Nasz rodak pielgrzymując zasiewał ziarna wiary wśród ludu, jego następca przyjeżdża po to, aby tą wiarę wzmocnić, aby ją pielęgnować. Na czeskim przykładzie najbardziej widać potrzebę tej pielęgnacji.

Miejmy nadzieję, że papieska pielgrzymka zrodzi odpowiednie owoce. Choć na pewno nie będzie to łatwe w ciągu trzech dni między 26, a 28 września bieżącego roku.

Na podstawie:

Dialog z lefebrystami już w październiku

Jest to uzupełnienie do notki: Początek dialogu z lefebrystami


Rzecznik Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi potwierdził, że rozmowy z Bractwem rozpoczną się w październiku. Odpowiadając na pytania dziennikarzy potwierdził również, że w skład komisji wejdą w charakterze ekspertów obok sekretarza Papieskiej Komisji Ecclesia Dei prał. Guido Pozzo, szwajcarski dominikanin Charles Morerod, niemiecki jezuita Karl Josef Becker oraz wikariusz generalny Opus Dei, hiszpański prałat Fernando Ocariz Brana. Delegacją lefebrystów będzie kierował Hiszpan, bp Alfonso De Galaretta.

Nauka Kościoła w wersji pop

Konferencja Rola Kościoła Katolickiego w procesach integracji - logo
Prof. Jan Miodek podczas Konferencji Rola Kościoła Katolickiego w procesach integracji europejskiej zwrócił uwagę na kryzys komunikacyjny w mediach i kulturze. Zwrócił uwagę również na język używany przez kapłanów. Jest to język wzorujący się na współczesnych mediach. Język, w którym Bóg przestaje być na piedestale, a zaczyna być Bogiem na billboardach.

Według profesora Kościół stoi między tradycją, a kulturą masową. Profesor stwierdził, że w Kościele coraz mniej kulturowej, językowej tradycyjności, w wymiarze kulturowym, obyczajowym, językowym i religijnym. Użył słynnego porównania polskiej i europejskiej kultury, która jest umocowana na trzech wzgórzach: Akropolu, Kapitolu i Golgoty. „Coraz nas mniej pod tymi wzgórzami, za to coraz nas więcej z kręgu oddziaływania języka angielskiego” - ubolewał mówca.

Jaki powinien być język współczesnego Kościoła? Jak powinien przemawiać kapłan w kazaniach? Czy kościół w Polsce będzie nauczał o Jezusie, który z pewnością używałby laptopa i power pointa? Jak często w kazaniach pojawi się stwierdzenie full time dla Chrystusa? Odpowiedzi na te pytania, jak zwykle, przyniesie czas. Dziś pozostaje nam czasem wrócić do Bogurodzicy, a może nawet do nie jednej łacińskiej sentencji.

Zakończę fragmentem Bogurodzicy:
Amen tako Bog daj

Full time dla Chrystusa

Kompromis w sprawie handlu w niedziele

Handel w niedziele
Koniec z handlem w niedziele? To raczej w polskich warunkach nierealne. Można jednak pójść na kompromis, który handlowcom i kupującym da możliwość zarabiania w niedziele, a pracownikom da wolne popołudnie. Pomysł jest prosty: sklepy w niedziele otwarte tylko do 12. Zakaz nie obowiązywałby aptek, stacji benzynowych i sklepów na dworcach i lotniskach.

Na pewno jest to propozycja idąca w dobrym kierunku, dzięki niej niedzielne zakupy nie będą zajmowały całego dnia, pracownicy sklepów będą mieć czas na spełnienie swoich religijnych obowiązków i odpoczynek. Projekt mają szanse pozytywnie przyjąć również właściciele sklepów, o ile będzie to dla nich technicznie możliwe.

Przeciętny supermarket w niedziele jest otwierany o 9 lub 10. Podobnie jest z innymi sklepami. Załóżmy, że szefostwo nie zmieni godzin otwarcia. Sklep zamykany będzie o 12, czyli po dwóch godzinach. W tym czasie sklep z pewnością wypracuje pewien zysk, czy jednak będzie on wystarczający dla właścicieli, aby w ogóle otwierać sklep? Klienci wchodzący w czasie otwarcia sklepu będą informowani, że sklep zostanie wkrótce zamknięty. Inna sprawa ilość klientów w ciągu tych dwóch czy trzech godzin. Co jeśli w tym czasie w sklepie zbiorą się klienci z całego dnia? Czy kasy nadążą z obsługą? To nie są oczywiście wielkie problemy, ale każdy właściciel będzie musiał je rozważyć.

Można się kłócić, że handel w niedziele nadal będzie miał miejsce, a co za tym idzie nadal nie będzie spełniał wymogów z Dekalogu. Z drugiej jednak strony daje on pół dnia odpoczynku i na pewno jest lepszy niż obecne rozwiązania prawne.

wp.pl

Początek dialogu z lefebrystami

Herb Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X
Kard. Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia i jeden z najbliższych współpracowników Benedykta XVI zapowiedział, że w najbliższych dniach rozpocznie się dialog z lefebrystami.Zdaniem kardynała papież podejmowanie działań na rzecz jedności Kościoła traktuje jako swój obowiązek, dlatego też Benedykt XVI miał powody, aby rozpocząć rozmowy z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X.

Schöborn podkreśla, że najłatwiej będzie dogadać się w kwestiach liturgicznych. Trudniej będzie rozmawiać o innych postanowieniach Soboru Watykańskiego II, takich jak stanowisko Kościoła wobec Żydów i innych wyznań chrześcijańskich. Bractwu trudno będzie również zaakceptować stosunek Kościoła do wolności religijnej (jako podstawowego prawa człowieka).

Obecnie trwają ustalenia, kto będzie we wspomnianych rozmowach reprezentował obie strony. Prawdopodobnie papież wydeleguje sekretarza papieskiej Komisji Ecclesia Dei, prał. Guido Pozzo, szwajcarskiego dominikanina Charlesa Morerod, niemieckiego jezuitę Karla Josefa Becker oraz wikariusza generalnego Opus Dei, hiszpańskiego prałata Fernando Ocariz Brana. Są oni członkami Kongregacji Nauki Wiary, która od 2 lipca przejęła Papieską Komisję Ecclesia Dei. Przedstawicielem lefebrystów będzie Hiszpan, bp Alfonso De Galaretta.

Ruszy dialog z lefebrystami
26 X 2009 Watykan contra lefebryści pierwsze starcie
Przeczytaj również późniejsze doniesienia prasowe dotyczące dialogu z lefebrystami.

poniedziałek, 14 września 2009

Nie wolno zakazać budowy minaretów w Szwajcarii

muzułmański minaret
Taką opinie przedstawiła Konferencja Katolickich Biskupów Szwajcarii na wieść o inicjatywie Szwajcarskiej Partii Ludowej, która miała zakazać budowę minaretów. Podkreślają oni, że taka propozycja jest nie do pogodzenia z chrześcijańskimi wartościami i demokratycznymi zasadami Szwajcarii. Ważna jest również symbolika islamskich minaretów, które podobnie jak strzeliste kościoły zaznaczają religijną obecność w stresie publicznej.

Dodam, że minarety to wysokie wieże stawiane przy muzułmańskich meczetach. To z nich wyznawczy islamu mogą usłyszeć wezwania do modlitwy.

Mam również nadzieję, że wieść o takim oświadczeniu biskupów dojdzie również do muzułmanów krajów islamskich, którzy często znęcają się tam nad mniejszościami chrześcijańskimi. Taka informacja może choć trochę skłoniłaby ich do dialogu międzyreligijnego, albo choćby do zaprzestania prześladowań.

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Kościół o homoseksualizmie

Kościół o homoseksualizmie
Chciałbym krótko poruszyć kolejny niełatwy temat, jakim jest stosunek Kościoła do homoseksualizmu. Większość Internautów pewnie oglądała film na youtubie, w którym wypowiadał się niejaki ksiądz Rafał Trytek. Niektórzy pewnie wiedzą, że nie jest on księdzem będącym w łączności z Rzymem, a zdanie które zaprezentował nie jest zgodne z nauczaniem Kościoła rzymskokatolickiego.

Teraz przejdę do rzeczy. Co mówi nauczanie Kościoła o homoseksualizmie? Przede wszystkim Kościół opiera się tu na słowach Pisma Świętego, które wprost mówi, że mężczyźni współżyjący za sobą nie wejdą do Królestwa Bożego.

Kościół słowa te rozwija w dwóch płaszczyznach. Jedna dotyczy stosunku do osoby o skłonnościach homoseksualnych, a druga dotyczy czynów homoseksualnych. Czyny takie są oczywiście niedopuszczalne pod sankcją grzechu ciężkiego. Wynika to wprost z samego Pisma Świętego i nie ma możliwości, aby Kościół zmienił swoje nauczanie w tej kwestii.

Trochę trudniejsza i wymagająca dłuższego rozwinięcia jest kwestia stosunku do osób o skłonnościach homoseksualnych. Przede wszystkim należy je traktować z taką samą miłością, jak... siebie samego. Wiemy to z przykazania miłości bliźniego i tego przykazania trzyma się również Kościół w swoim oficjalnym nauczaniu. Zaznacza on, że homoseksualiści powinni być otoczeni odpowiednią troską duszpasterską, która umożliwi im życie w czystości. Kościół rozumie trudność w jakiej takie osoby się znalazły, wie również, że nie może zgodzić się ze postulatem tworzenia małżeństw homoseksualnych. Pozostaje mu więc wzywać do życia w czystości.

Powołaniem osób homoseksualnych pozostaje życie w czystości poza małżeństwem. To oczywiście tylko skrót tego co mówi Kościół o homoseksualizmie. Więcej w artykule Nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu.

niedziela, 30 sierpnia 2009

Słowo o rozwodnikach

Kościół o rozwodzie
Nie dawno została odprawiona msza święta dla rozwiedzionych w sanktuarium Madonna della Guardia pod Genuą. Czasami słyszy się również o rekolekcjach dla osób rozwiedzionych. Jednocześnie ciągle, gdy myślimy o rozwodnikach, pojawia się obraz tych, którzy odeszli od Słowa Bożego, odeszli od Boga, odeszli z Kościoła. Czasem obraz ten brzmi o wiele bardziej wrogo: zostali potępieni przez Kościół, a często nawet potępieni przez Boga.

Te dwa tak różne obrazy nauczania Kościoła o rozwodnikach rzucają cień niezrozumienia zarówno wobec samych rozwodników, jak i wobec Kościoła. Dylematem staje się również klarowne wytłumaczenie stosunku Boga do osób rozwiedzionych, czy też stosunku Kościoła wobec takich osób. Z pewnością różne są również emocje osób, których związki małżeńskie z różnych powodów się rozpadły. Ich życie już pełne niepewności wobec osób, staje się przepełnione niepewnością wobec miłości i wobec Boga. Po ludzku rzecz biorąc trudno uznać, że potępienie wobec czynu jakim jest rozwód nie zawsze jest takie samo. Ciężko również rozsądzić o granicach swojej winy, bądź niewinności.

Dylematy te pozostaje mi spróbować rozwiać na tyle na ile jest to możliwe. Przede wszystkim małżonek, który jest niewinną ofiarą rozwodu cywilnego nie wykracza przeciw prawu moralnemu, jeśli rozwód jest sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku. Mimo to rozwód jest poważnym wykroczenie przeciwko prawu naturalnemu, a zawarcie nowego związku jeszcze bardziej powiększa ciężar rozbicia. Nie oznacza to jednak, że takie osoby są wykluczone z Kościoła. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie, takie osoby powinny być otaczane w Kościele jeszcze większą troską. Szczególnie dzieci, które są zupełnie niewinną ofiarą rozwodów powinny być otoczone opieką duszpasterzy.

Kościół równocześnie nie może zrezygnować z nauczania, że małżeństwo jest nierozerwalną więzią dwóch osób.

czwartek, 27 sierpnia 2009

Początki chrześcijaństwa w Polsce


Odkąd pamiętam uczono mnie, że chrzest Polski miał miejsce w 966 roku, kiedy to biskup Jordan ochrzcił Mieszka I i jego dwór tym samym czyniąc Polskę krajem chrześcijańskim. Tymczasem w felietonie Macieja Przybylskiego Początki chrześcijaństwa w Polsce przeczytałem przed chwilą, że istnieje prawdopodobieństwo, iż chrześcijaństwo dotarło do Polski znacznie wcześniej, bo już we wczesnym dzieciństwie Mieszka.

Historycy najczęściej podkreślają, że chrzest Polski był decyzją polityczną, która miała umocnić nowopowstające państwo w społeczeństwie europejskim. Przede wszystkim celem przyjęcia chrztu, według większość historyków, było zrównanie Polski z innymi narodami, ułatwienie kontaktów międzynarodowych, a szczególnie możliwość stworzenia sojuszu z Czechami oraz obrona przed nawracającym pogan siłą cesarzem niemieckim. Tą historie wszyscy znamy z naszych podręczników szkolnych już od podstawówki i jest ona najbardziej prawdopodobna, a w każdym razie najlepiej udokumentowana.

Oczywiście chrzest Polski to data umowna. Najczęściej twierdzi się, że w 966 roku ten proces się dopiero rozpoczął i trwał jeszcze przez wiele lat. Mówi się przy tym czasami o Mieszku jak o misjonarzu, który nawraca Polskę z pogańskiego kultu. Widać to w śladach archeologicznych, które na lata 60-te X wieku datują ślady wielu spalonych osad, na których zbudowano te same osady od nowa. Spalanie osad prawdopodobnie nie było wynikiem działań wojennych, lecz niszczenia śladów pogaństwa, niszczenie bożków i miejsc kultu pogańskiego.

Podobne ślady z tego okresu nie występują jednak w Gnieźnie. Gnieźnieńska osada miała być wybudowana 20 lat wcześniej, a pod nią odkryte są ślady jednego z największych miejsc kultu bogini Nyi (lub innego pogańskiego bóstwa). W czasie, gdy budowane było nowe Gniezno Mieszko prawdopodobnie miał ledwie kilka lat. Czyżby, więc już wtedy na polskiej ziemi było obecne chrześcijaństwo?

Od dawna już znamy przypuszczenia historyków dotyczące wcześniejszego chrztu Małopolski. Tu jednak sprawa dotyczy Wielkopolski i samej stolicy przyszłego państwa, czyli właśnie Gniezna. Oczywiście dowody archeologiczne można obalić spisaną historią, która wskazuje 966 na rok Chrztu Polski, a wraz z nią Mieszka z całym jego dworem. Jest jednak jedna ciekawostka w dziele Galla Anonima, którą pozwolę sobie zacytować:
Po tym wszystkim młody Siemowit, syn Piasta Chościskowica, wzrastał w siły i lata i z dnia na dzień postępował i rósł w zacności do tego stopnia, że król królów i książę książąt za powszechną zgodą ustanowił go księciem Polski…


Kim mógł być król królów i książę książąt? Tytuł odnosi się jakby do Chrystusa Króla. Czyżby, więc już ojciec Mieszka mógł być wybrany w taki sposób w jaki wybiera się chrześcijańskich władców? Kraje pogańskie wybierając króla nie czyniły z niego Bożego pomazańca. Kraje chrześcijańskie zaś z pogańskich władców nie czyniły wybrańców Boga. Oczywiście zapis ten możemy również kwestionować. Kronika powstawała na zlecenie i czasami ubogacała trochę prawdziwą historię. W innych momentach Gall Anonim pewne sprawy zamykał sformułowaniem, że długo mógłby jeszcze o tym pisać. Historycy podejrzewają, że był to sposób na przemilczenie pewnych niewygodnych dla Bolesława Krzywoustego faktów. Może Gall Anonim zrobił to z grzeczności albo z szacunku dla Siemowita?

Może też świadczyć o wcześniejszej, niż nam się do tej pory zdawało, obecności chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Być może Siemowit nie przyjął chrześcijaństwa, ale dostrzegł jego pozytywne cechy i zapragnął przyjęcia chrztu? Jego pragnienie i wiedza na temat chrześcijaństwa mogła przenieść się na Mieszka, który zrealizował to marzenie. Nawet jeśli przyjmował chrzest w 966 roku, to robił to bardziej świadomie niż nam się to obecnie wydaje.

Oczywiście powyższych gdybań nie możemy przyjąć jako prawd historycznych. Może być to jednak źródło dodatkowych badań w tym temacie, które zweryfikują te przypuszczenia. Czy jednak zmieni to historię w dostrzegalny sposób? Czy z podręczników zniknie wówczas 966 rok?

Katolicka wyszukiwarka i... inne religijne cuda

katolicka wyszukiwarka
Ostatnimi czasy dość popularne stają się wszelkiej maści katolickie wyszukiwarki. Oferują one wyszukiwanie "bezpiecznych stron internetowych", które dotyczą Kościoła katolickiego, chrześcijaństwa, a zarazem są z nim blisko "spokrewnione".

Pierwszą stroną tego typu była http://www.catholicgoogle.com/. Później kolejne zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Pomysł na tworzenie takich wyszukiwarek spodobał się w wielu krajach wśród katolickich webmasterów i innych zaawansowanych Internautów. Z czasem dotarł i do Polski (Wyszukiwarka stron katolickich katoogle.pl czy katolicka wyszukiwarka internetowa szukaj.katolicy.net).

Żydzi poszli w tym samym kierunku tworząc... koogle.co.il - koszerną wyszukiwarkę, która według autorów, pozwoli nawet najbardziej radykalnym żydom wędrować po sieci bez obaw.

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tego typu wyszukiwarce pomysł mi się bardzo spodobał, dziś podchodzę do niego bardziej sceptycznie, mając skromną nadzieję, że mój blog będzie zajmował w nich wysokie pozycje. :)

piątek, 21 sierpnia 2009

Kościelne banki... "są z tego świata"

finanse Kościoła
Po raz kolejny przychodzi mi tu napisać kilka słów o finansach Kościoła. Dziś dotyczy to dwóch instytucji, które tymi finansami się zajmowały: Instytut Dzieł Religijnych i niemiecki Pax-Bank.

Główną funkcją obu jednostek jest zarządzanie finansami Kościelnymi. Instytut Dzieł Religijnych zajmuje się głównie finansami samego Watykanu, natomiast Pax-Bank finansami niemieckich diecezji i parafii. Z założenia banki te mają kierować się etyką katolicką. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy.

W przypadku tego pierwszego za sprawą 4 tysięcy dokumentów, których kopie przechowywał prałat Renato Dardozzi, jedna z czołowych postaci w sprawach finansowych Watykanu. Dokumenty po śmierci prałata ukazały się na światłu dziennemu i świadczą o ... wielu nadużyciach różnych ludzi, głównie ze świata polityki, w kwestiach finansowych. Sprawa wyszła na jaw już wcześniej, ale wówczas watykański bank nie zgodził się na ujawnienie informacji o swoich klientach i ich pieniądzach. Zdarzenia te miały miejsce głównie w latach 90, za pontyfikatu Jana Pawła II, który raczej nie interesował się kwestiami finansowymi. Oznaczało to kompletny brak kontroli nad bankiem. Instytut Dzieł Religijnych nie jest również włączony do obowiązującego wszystkie banki systemu kontroli. To właśnie stwarza przestrzeń do nadużyć. Być może nadszedł czas, aby watykański bank był kontrolowany zewnętrznie?

Drugi przypadek dotyczy jednego z katolickich banków. Na jego terenie nie doszło do żadnych nadużyć finansowych. Nieprawidłowością są pieniądze, które bank zainwestował w... antykoncepcje, broń i koncerny tytoniowe. Część pieniędzy bank zainwestował w laboratorium farmaceutyczne Wyeth Pharma w USA, które zajmuje się m.in. produkcją środków antykoncepcyjnych, w akcje brytyjskiego producenta uzbrojenia BAE Systems i w koncerny tytoniowe Imperial Tobacco i British American Tobacco. Tymi inwestycjami sprzeciwił się etyce katolickiej. 3 sierpnia b.r. miał się z nich ostatecznie wycofać.

Więcej:
Banki są z tego świata - stąd pochodzi tytuł posta.
Bank katolicki wycofuje się z inwestycji w broń i antykoncepcje

sobota, 15 sierpnia 2009

"...Kościół jest również dla takich dziwaków co chodzą sami."

Cejrowski opowiada o prawdziwych pieszych pielgrzymkach i o tym, że na pielgrzymce trzeba się zmęczyć... A także o tym, dlaczego nikt nigdy Cejrowskiego nie widział w tłumie pątników.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Orędownik Medjugorje porzucił kapłaństwo... i co z tego?

Jeden z kapłanów, którego zadaniem była opieka nad dziećmi, które miały objawienia, porzucił niedawno kapłaństwo. Zarzucane są mu trzy dość ciężkie uczynki w życiu kapłana: złamanie zasady posłuszeństwa, złamanie celibatu i szerzenie błędnej nauki.

Wydarzenie to stało się pretekstem do dyskusji na temat prawdziwości objawień. Są tacy, którzy takie, a nie inne postępowanie kapłana interpretują pochopnie, jako dowód na nieprawdziwość prywatnych objawień w Medjugorje. Oczywiście ciut później odzywają się inni, którzy zapewniają o prawdziwości tych widzeń. I jedni, i drudzy w swoich twierdzeniach wydają mi się dość obłudni.

Tymczasem jedyne co możemy powiedzieć o prywatnych objawieniach w Medjugorje, to powtórzyć za papieżem i biskupami, że póki co nie ma pewności co do prawdziwości objawień. Co za tym idzie nie ma zezwolenia na publiczny kult. Każdy jednak prywatnie może odbyć swoją pielgrzymkę do Medjugorje, jeśli tylko sumienie mu na to pozwala. Sam zaś kwestia księdza Tomislava Vlašić nie wpływa na prawdziwość objawień. Co najwyżej buduje zły PR objawieniom w Hercegowinie.

Więcej: Orędownik „objawień z Medjugorje” porzucił kapłaństwo

środa, 5 sierpnia 2009

Pielgrzymka - życie chrześcijańskie w pigułce


Materiał przygotowany przez Fronda.TV.

Używanie RU486 = ekskomunika

pigułka RU486
Abp Rino Fisichella, prezes Papieskiej Akademii Życia poinformował, że zażywanie pigułki RU486 jest obiektywnym złem, gdyż powoduje śmierć embrionu.

Upraszczając sprawę działanie pigułki RU486 jest równoważne z ekskomuniką dla osoby, która świadomie zażyje tą tabletkę oraz dla osób, które ją do tego namawiały z lekarzem przepisującym lekarstwo włącznie.

Na podstawie: Używanie pigułki aborcyjnej RU486 oznacza ekskomunikę

Czuję się zobowiązany do uzupełnienia tej krótkiej informacji o kwestiach moralnych związany z zażywaniem RU486 kilkoma informacjiami medycznymi, na podstawie strony biomedical.pl:


  1. Aborcja w Polsce jest nielegalna, poza szczególnymi przypadkami. Użycie pigułki również jest rodzajem aborcji, ponieważ może ona zabić płód do 63 dnia ciąży.

  2. Po zażyciu tabletki następują liczne komplikacje

    1. 99% kobiet zgłasza nieprzewidziane efekty zażywania leku (Spitz 1998)

    2. Hospitalizacja, interwencja chirurgiczna oraz dożylne podawanie płynów były konieczne nawet 8 % przypadków (Spitz 1998)

    3. W 2% przypadków we Francji potrzebna była transfuzja krwi

    4. w 44% przypadków zanotowano wymioty, biegunkę w 36%, bóle głowy w 32%, zawroty głowy w 12%, gorączkę i infekcje w 4%, a niepokój, bezsenność i anemie w 2%



  3. W przypadku aborcji tabletką RU486 między 57, a 63 dniem ciąży aborcja okazuje się często nieskuteczna

  4. Ból psychiczny związany z poczuciem winy kobiety jest porównywalny, jak w przypadku aborcji zabiegowej.

  5. W USA zanotowano przypadek kobiety, która po zażyciu tabletki wykrwawiła się na śmierć. Na świecie od 1996 roku po zażyciu tabletki umarło 29 kobiet.

  6. W wyniku przerwania zażywania tabletek przez kobietę często rodzi się dziecko narażone na deformacje ciała.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Chleb konsekrowany przez kobietę...

Chleb konsekrowany przez kobietę jest inny niż chleb konsekrowany przez mężczyznę. Chrystus obecny w Eucharystii, jak wierzę ja jako katolik, może być inny zależnie od osoby, która konsekrowała chleb. Przynajmniej takie wnioski dochodzą do mnie po lekturze kolejnego artykułu dotyczącego Kościoła Anglikańskiego.

Kapituła katedralna w Blackburn ogłosiła, że wierni uczestniczący w nabożeństwach w katedrze mają prawo wyboru z czyich rąk otrzymają konsekrowany chleb, no i przez kogo konsekrowany.

Sprawę oprotestowały już feministki, a także niektórzy wierni anglikańscy. Kobiety księża zdają się na to godzić. Ja jako świecki katolik, jednak zgodzić się na pewne sprawy nie mogę z uwagi na postać Jezusa Chrystusa. W czasie Ostatniej Wieczerzy nie mówił On o chlebie damskim i męskim. Mówił o jedności. Rozszerzając to o znaczenie sakramentu Eucharystii również dochodzimy do pewnej sprzeczności. Konflikt ten wynika oczywiście z rozróżnienia dwóch rodzajów chleba, pochodzących z tego same źródła, które po konsekracji przez księdza kobietę stają się czymś innym niż po konsekracji przez księdza mężczyznę. Czy takie coś miałoby sens?

niedziela, 2 sierpnia 2009

Kościół w Angoli nękają czar?


Nuncjusz apostolski w Angoli po raz ostatni zaapelował do mieszkańców tego kraju, aby nie oskarżali dzieci o czynienie uroków. Abp Angelo Becciu wezwał do szanowania wartości moralnych i troski o wzajemny szacunek w rodzinach.

Kościół katolicki w Angoli składa się z połowy Angolczyków. Wśród mieszkańców tego kraju około 20% stanowią inne wyznania chrześcijańskie. Jednym ze wspólnych mianowników wszystkich wyznań chrześcijańskich jest potępianie magii i czarów. Nie zmienia to jednak faktu, że mieszkańcy Angoli wierzą w czary. Co więcej często posądzają starców i dzieci o rzucanie uroków. Wskazane w ten sposób dzieci często skazywane są na głodówki, są porzucane, a nawet zabijane. Szokujące statystyki mówią, że o czary posądzane są nawet niemowlęta.

W czasie pielgrzymki do Afryki w samej Angoli papież Benedykt XVI podkreślił, że mieszkańcu muszę wyzbyć się lęku przed duchami, zwłaszcza, że nakazuje on szukać winnych wśród starców i dzieci.

Na podstawie:
"Nie oskarżajcie dzieci o czary"

sobota, 1 sierpnia 2009

Wizy dla zagranicznych kapłanów na Ukrainie

Julia Tymoszenko docenia rolę Kościoła na Ukrainie

29 lipca odbyło się spotkanie między premierem Ukrainy, Julią Tymoszenką, a przedstawicielem Kościoła katolickiego na Ukrainie w osobie abp Mieczysława Mokrzyckiego. Rozmowy dotyczyły głównie wiz długoterminowych dla kapłanów z zagranicy.

Kwestia wiz na długoterminowy pobyt na Ukrainie dla kapłanów i sióstr zakonnych do tej pory była dość problematyczna. Wprawdzie raczej nie istnieją problemy z ich uzyskaniem, ale związane są ze znaczną ilością formalności, które kapłani muszą załatwić w konsulacie Ukrainy w swoim ojczystym kraju. Sprawa wiz dla kapłanów i sióstr zakonnych ma być rozwiązana.

Pani premier jednocześnie wyraziła swoją pozytywną opinię o działaniu Kościoła na Ukrainie. Zwróciła uwagę na troskę o zachowanie wartości duchowych, dzieło wychowawcze oraz działalność Caritasu.

Na podstawie:
Rozmowa premier Tymoszenko z abp Mieczysławem Mokrzyckim

Dalszy los "Statku śmierci"

statek śmierci
Pod koniec ubiegłego wieku powstał statek, na którym obowiązywało prawo holenderskie zgodnie, z którym dopuszczalna była aborcja. Pływał on od kraju do kraju niosąc śmierć dzieciom nienarodzonym i, jak to nazwały feministki, "ulgę" ich niedoszłym matką.

"Statek śmierci", bo tak go nazwano, prawdopodobnie nie będzie już mógł pełnić swojej roli. Po licznych protestach ze strony państw, w których aborcja jest zakazana zmieniło się prawo i obecnie na statku nie można dokonać zabiegu aborcji.

Czy to krok w kierunku zmniejszenia ilości aborcji? Obawiam się, że nie. Same feministki ze statku mówią o wielu nielegalnych zabiegach, w których oprócz dzieci giną często również kobiety. Kiedy

piątek, 31 lipca 2009

Kwakrzy - zmiany w wierze

Kwakrzy, czyli Towarzystwo Przyjaciół
W Yorku spotkali się członkowie Towarzystwa Przyjaciół, popularnie nazywani Kwakrami. Są oni odłamem protestantyzmu. Ich wyznaniem macierzystym jest purytanizm. Dość charakterystyczną cechą ich wiary jest... odrzucenie Biblii i innych świętych ksiąg. Skąd więc pochodzi ich wiara? Z iluminizmu, które jest rodzajem wewnętrznego oświecenia. Kwakrzy wierzą, że w ich sercu jest obecne nadnaturalne światło pochodzące od Boga. Sama iluminacja jest rozumiana jako wyraz działania Ducha Świętego, a jednocześnie jako bezpośrednie działanie Boga w duszy człowieka. Niektórzy kwakrzy są deistami, inni Przyjaciółmi Ewangelii. Jeśli miałbym wyszukać na siłę jakąś doktrynę powiedziałbym, że najważniejszą częścią ich wiary są dwie rzeczy: nie mają duchownych i są pacyfistami.

Jak do tej pory nie uznawali oni małżeństw homoseksualnych, ale od lat 60-tych uważali związki homoseksualne. W Yorku postanowili, że się to zmieni i umożliwili zakładanie małżeństw osobą jednej płci. Co więcej postanowili dodać do Wiary i praktyki, czyli księgi chrześcijańskiej dyscypliny celebracji dla małżeństw homoseksualnych.

Nie chcę zbytnio komentować ich decyzji, ich wyznanie ich sprawa. Cieszę się jednak, że w Kościele katolickim zmiany nie zachodzą tak szybko. Radość sprawia mi również, że źródłem mojej wiary ciągle jest Pismo Święte.

Na podstawie:
Kwakrzy

czwartek, 30 lipca 2009

Pokazać Chrystusa... inaczej

Symbol akcji młodych chrześcijan z Fundacji Realna Nadzieja
W Dziejach Apostolskich pojawiają się czasem informacje o pochwałach dla chrześcijan ze strony pogan. Pierwsi chrześcijanie dawali innym pretekst do tego, aby inni mogli chwalić Boga, którego często w ogóle nie znali. Dzisiaj jest chyba trochę inaczej. Chrześcijan dopadła pewnego rodzaju "bylejakość". Postronni obserwatorzy oczywiście to zauważają i mówią o tym głośno. Co bardziej wulgarni rzucają tylko kilka ogólnych uwag, o tym czego to wierzący złego nie robią. Mądrzejsi wskazują konkretne wady.

Ludzie Kościoła olewają to co się do nich mówi. Owszem są kwestie, w których jasne stanowisko wiernych jest konieczne. Są jednak takie, w których dialog byłby wskazany, a są i takie, do których oprócz słów przydałyby się czyny, a nawet niejedno uderzenie w pierś. Tu, aby nie być gołosłownym uderzam się w pierś wspominając o licznych literówkach popełnionych na blogu, a ciągle jeszcze nie poprawionych.

Wśród chrześcijan, którzy chcą działać zrodziła się Fundacja "Realna Nadzieja", która w bieżącym roku remontuje mieszkania czterem niepełnosprawnym, odnawia place zabaw przy przedszkolach, a także zajmuje się dziećmi, które przyjdą na prowadzone przez nich zajęcia. Na przełomie lipca i sierpnia br. taka akcja odbywa się w Sandomierzu. W poprzednim roku w podobny sposób młodzi chrześcijanie działali w Tomaszowie Mazowieckim. W taki właśnie sposób fundancja chce "pokazywać Chrystusa".

Myślę, że takie akcje są brakującym ogniwem polskiego chrześcijaństwa. Potrafimy już wspólnie się modlić, potrafimy wspólnie mówić, a nawet rozmawiać. Nie potrafimy jednak wspólnie działać dla wspólnego dobra. W każdym razie nie wszyscy.

Unionizm - ruch o charakterze chrześcijańskim

Unionizm był w czasie II Wojny Światowej czymś w rodzaju klubu inteligencji chrześcijańskiej, którego celem było opracowanie podstaw istnienia społeczeństwa po wojnie, realizuje politykę środka.Z unionizmem związany był Jan Paweł II. Przejawia się to również w części jego nauczania.



środa, 29 lipca 2009

Nowe posty będą... w najbliższym czasie.

Przepraszam, że wcześniej nie uprzedziłem, ale inne zobowiązania zajęły mi czas. Obecnie szukam realizuję jeszcze jedną z tych rzeczy i szukam informacji na nową notkę.

PS. Z wyprzedzeniem informuję, że 1 sierpnia wyjeżdżam. Jeśli zdążę przygotować większą ilość postów, to będą się one pojawiać co jakiś czas w okresie od 1 sierpnia do 14 sierpnia, jeśli nie wówczas... zapraszam do starszych postów.

środa, 22 lipca 2009

Badania medyczne finansowane przez Kościół

Kościół przestrzega przez badaniami na komórkach pochodzących z embrionów, uważając te badania za niszczące życie, a co za tym idzie za nie etyczne. Na ogół hierarchowie wspominają jeszcze, że można badać komórki macierzyste pobrane od dorosłych.

Kościół w Australii posunął się o krok dalej. Nie tylko wskazuje poprawny kierunek badań, ale również daje subwencje dla naukowców badający zastosowanie w lecznictwie komórek macierzystych.

W diecezji Sydney to już czwarta edycja subwencji dla naukowców.

Na podstawie:
Australia: Kościół wspiera badania szanujące życie

wtorek, 21 lipca 2009

Wyobraź sobie, że religii nie ma...


Jest to jeden z kolejnych bilbordów, które mają uświadomić wierzących, że się mylą. Kolejny raz ateiści próbują zniszczyć inne światopoglądy prostym hasłem, które teraz wisi na jakimś bilbordzie. Szczerze powiedziawszy nie wiem, dlaczego zwraca się na to, aż taką uwagę. Czy temat braku religii, aż tak szokuje? Czy moja wiara może się zachwiać po przeczytaniu takiego napisu? Czuje się niedoceniony. Tu pewnie pojawi się zarzut, że zamykam się w stworzonym przez siebie świecie religii... Może tak jest.

Wyobrażam sobie, że religii nie ma... znikła

Jest poniedziałek 21 lipca 2009. Dziś rano wstałem z łóżka z przekonaniem, że religii nie ma. Zniknęła tak nagle. Poranne programy telewizyjne nadają specjalne informacje. W górze pojawia się nagłówek "religii nie ma". W studiu zaproszeni goście: księża, rabini, imami i inni duchowni opowiadają o tym, że ze świata zniknęła religia. Przy czym sami już nie mogą mówić o sobie, tak jak wczoraj. Ich funkcja straciła sens. Dziś wstali w nowym dla siebie świecie. W telewizji opowiadają o tym, że ich życie zbytnio się nie zmieniło od zewnętrznej strony. O stronie duchowej ciężko mówić, gdyż wraz z odejściem religii zniknęło całe nazewnictwo. Wspomniani duchowni stali się zwykłymi ludźmi.

W codziennej prasie pojawiają się oferty sprzedaży dawnych kościołów. Za bardzo nie ma co z nimi zrobić, chyba, że są zabytkowe to przekształca się je na muzea. Gdy mają dobrą akustykę staną się miejscami koncertów organowych. Oczywiście zakładając, że ludzie postawią na kulturę. Nowsze świątynie, albo zostaną zburzone albo przerobi się je na sklepy i magazyny.

Czy jednak świat jest choć trochę lepszy? Chyba nie. Byli wierzący w końcu nadal wstają z tych samych łóżek z równym stopniem naturalnego lenistwa. Jeszcze mniej zmienia się u ateistów. W sumie powstaje drobna różnica: podział na wierzących i nie wierzących nie ma najmniejszego sensu.

Palące problemy współczesności prawdopodobnie nadal pozostają. Wraz z ustaniem religii nie znikają one. Ciągle są ludzie twierdzący, że życie jest wartością i należy je chronić przez cały czas. Ludzie chcą się spotykać, wspólnie śpiewać i ogólnie mówiąc chcą się gromadzić. Życie trwa tak jak i trwało, tylko bez wiary, bez religii. Świat staje się ateistyczny, choć zewnętrznie nic się nie zmienia.

Wyobrażam sobie, że religii nie ma... nigdy nie była

Nie wiem jaki mamy dziś dzień. Czas liczymy od początku istnienia ziemi, choć jest to problematyczne. Póki co początek istnienia świata uznajemy za rok zerowy. Było to sześć miliardów trzysta milionów dwieście czterdzieści lat temu. Data ta jest jednak dość problematycza, raz po raz jakiś człowiek w telewizji mówi, że Dioklecjan tysiąc lat temu pomylił się w obliczeniach o jakieś milion lat.

Trwa poszukiwania globalnego punktu w historii, od którego można by zacząć liczyć czas. W Ameryce proponują zacząć od dnia odkrycia nowego świata, w Afryce od daty zniesienia niewolnictwa, a w Europie każde państwo ma inną propozycję.

Wbrew pozorom nie udało się ominąć konfliktów, które to rzekomo miały miejsce ze względu na religie. W historii wspominamy wojny o kobiety, o ziemię, a nawet o uznanie praw fizycznych. Bardzo rozwinęła się za to filozofia, która w swoim zasięgu nie definiuje istnienia Boga czy wiary.

Właściwie świat wygląda tak samo, tylko powody jego istnienia są inne, inne są też usprawiedliwienia. Dwie wierze i tak zostały zburzone, a wybuchła w konsekwencji wojna tylko pozornie nie jest ideologiczna.

Religia i ateizm

To oczywiście gdybanie, nic więcej. Podobnie jak hasło: Wyobraź sobie, że religii nie ma.

Na podstawie:
Ateistyczna reklama w Alabamie

Bilet na spotkanie z papieżem - zamów przez Internet


Na każde mistrzostwa świata można zamówić bilet przez Internet. Forma jest łatwa, prosta i wygodna, a co najważniejsze: umożliwia rozprowadzenie biletów na całym świecie bez ponoszenia zbyt wielkich kosztów.

Z podobnej możliwości mogą skorzystać wierni, którzy chcą spotkać się z Benedyktem XVI w czasie Pielgrzymki do Czech. Już dziś można zamówić bilet na jedną z dwóch Eucharystii.

Co należy zrobić?
1. Ze strony www.navstevapapeze.cz ściągnąć odpowiedni formularz (istnieje formularz w języku polskim.
2. Odpowiednio go wypełnić.
3. Wysłać tradycyjną pocztą na adres:
Eva Renzová, Česká biskupská konference,
Thákurova 3,
CZ-160 00 Praha 6
lub elektroniczną:
renzova@cirkev.cz , a kopię na adres: vitzatloukal@gmail.com


Bilety w ten sposób można zamówić na dwa punkty programu Pielgrzymki Benedykta XVI do Czech:
Msza w Brnie -> 27 września o 10:00
Msza w Starym Bolesławcu -> 28 września o 9:45

Więcej o rezerwacji biletów.

Chrześcijaństwo to tylko moralność!

Biskup Zdzisław Fortuniak

Dzisiaj często utożsamia się wiarę chrześcijańską tylko z moralnością lub zaangażowaniem w działania charytatywne. Doświadczenia zaś religijnego, nawet pewnego rodzaju mistyki, szukają ludzie gdzie indziej - zwłaszcza w filozofiach Wschodu. Niektórzy mówią, że mamy do czynienia z mistycznym ateizmem, mistyką bez Boga - takie słowa padły z ust ks. bp. Zdzisława Fortuniaka 19 lipca br w poznańskim kościele p.w. św. Marii Magdaleny.



niedziela, 19 lipca 2009

Rehabilitacja Harry'ego Pottera

Do tej pory Harry Potter w oczach Watykanu jawił się zwykle jako opowieść, która szerzy pogaństwo, okultyzm czy magię (obojętne czy jest to magia czarna czy biała). Stanowisko Kościoła w tej kwestii wydaje się dość wyraźne. Czy, aby jednak na pewno?

W L’Osservatore Romano, uważanym za oficjalne pismo Watykańskie, znalazł się ostatnio artykuł, w którym o Harrym Potterze pojawiło się sporo godnych zauważenia zdań. Jakby zmieniało się podejście watykańskich redaktorów do przygód małego czarodzieja.

Wyraża się to między innymi w zdaniu:
To moralne wartości prezentowane w filmie, a nie magia są tymi, które najprawdopodobniej widzowie wyniosą z kin. To co pozostanie to sceny przywołujące takie wartości jak przyjaźń, altruizm i lojalność. Film Harry Potter i Książę Półkrwi jasno pokazuje, że linia między tym, co dobre i złe jest jasna, a widzom trudno identyfikować się ze złem.


Czyżby więc zmieniła się opinia Watykanu o książkach, których bohaterem jest Harry Potter?

Na podstawie: Watykan polubil Harry'ego Pottera

sobota, 18 lipca 2009

Myślenie ratuje przed wpadnięciem w sekte.

sekty
Chciałbym teraz podjąć dość trudny temat sekt. Nie powiem w artykule jakie ruchy religijne są sektami, a jakie nimi nie są. Nie chcę nikogo fałszywie oskarżać. Nie chcę też uspokajać tych, którzy grupy, z którą ostatnio mają styczność, nie znaleźliby na takiej przygotowanej przeze mnie liście. Zresztą profesjonaliści do spraw sekt, a takim na pewno można nazwać o. Tomasza Franca, koordynatora Dominikańskich Ośrodków Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, również nie podają konkretnych nazw.

Rozpoznać sektę

Wspomniany zakonnik w wywiadzie dla Tygodnika Powszechnego mówi: Dlatego w naszych sześciu Ośrodkach Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach nie tworzymy "katalogu sekt" - celem nie jest etykietowanie. Staramy się wskazywać mechanizmy manipulacji, po to, by ludzie nie zwalniali się z obowiązku krytycznego myślenia i nie uzależniali decyzji od zewnętrznej oceny. Później dodaje, że sekty rozpoznane, nazwane, po prostu zmieniają nazwę i werbują dalej nowych członków.

Ten sam dominikanin w wywiadzie dla eKai.pl dodaje: O byciu sektą świadczą narzędzia kontroli świadomości, czyli psychomanipulacja, która się dokonuje w grupie. Tymczasem raz na jakiś czas słyszymy, że taka lub inna organizacja czy związek wyznaniowy to sekta. Oczywiście wzbudza to naszą czujność w kontakcie z ludźmi podającymi się za członków takiej czy innej organizacji. Gdy słyszymy od kogoś, że jest Świadkiem Jehowy, jesteśmy skłonni odrzucić rozmowę z nim, nie dostrzegając wagi tej rozmowy. Z drugiej strony nie łatwo rozmawiać ze Świadkami w obliczu naszej kiepskiej wiedzy religijnej, nie wspominając już o tym, że jesteśmy zawiedzeni swoim Kościołem czy też jesteśmy poszukującymi wiary. Dotkliwe oskarżenia spływają na członków tych organizacji np. o mieszanie krwi itp. Są one śmieszne w starciu z rzeczywistością.

Jednocześnie nie oznacza to, że jakaś grupa sektą nie jest. Najważniejszą jednak sprawą jest czerwona lampka ostrzegawcza, uwaga ten ktoś próbuje mną manipulować, wywraca moje wartości do góry nogami, on chce mnie przekonać do czegoś, co może jest mi bliskie, ale jakoś nie daję temu wiary. To właśnie psychomanipulacja

Sekty na wakacjach

Panuje powszechne przekonanie, że sekty działają w wakacje. Organizują wyjazdy dla młodzieży, szkolenia samodoskonalenia dla studentów czy dorosłych. Jest w tym oczywiście ziarnko prawdy. Ojciec Tomasz przypomina jednak, że każdy czas jest odpowiednim dla osoby werbującej. Zastrzega równocześnie, że wakacje są okresem, gdy wspólnoty religijne mają o wiele więcej kontaktu z ludźmi, poprzez różne formy spotkania i przekazywania informacji. Organizują wyjazdy dla dzieci, spotkania, organizują czas wolny lub werbują innymi sposobami. Niebezpieczeństwo jest jeszcze jedno, płynie z ilości wolnego czasu i z łatwości w nawiązaniu przygodnych znajomości.

Popularną metodą werbowania nowych członków przez sekty jest na przykład podryw. Ładna dziewczyna czy przystojny chłopak rozkochują w sobie kogoś i z czasem zaciągają do swojej grupy. Nie jest to jednak jedyna metoda. Rozsyłane są książki, rozdawane ulotki, trwają dyskusje na forach. Mówi się o bombardowaniu miłością, o różnych happeningach i działaniach sekt na koncertach. Dominikański Ośrodek Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach na bieżąco monitoruje różne tego typu zjawiska i informuje o nich opinię publiczną. Warto odwiedzić ich stronę www.sekty.eu, na której można przeczytać o wiele więcej na temat metod manipulacji czy werbunku.

Sekty uderzają w biblioteki

scjentolodzy

Taka informacja obiegła ostatnio Polskę za sprawą m.in. Rzeczpospolitej. Mowa tu o scjentologach, czy raczej o Kościele Scjentologicznym. Przedstawienie dokładnie ich sprawy wymagałoby oddzielnej notki. W końcu jak podkreśla prof Zbigniew Pasek, kierownik Pracowni Badań Współczesnych Form Duchowości przy AGH panują pewne stereotypy, które tworzą się z zachowania pojedynczych osób albo część grupy charakteryzującej się takimi, a nie innymi praktykami.

Nie mniej jednak przed dostarczonymi książkami, a konkretniej ich treścią m.in. Dominikański Ośrodek Informacji. Ostrzeżenia również płyną do nas od naszych zachodnich sąsiadów. Zarówno tych bliskich zza Odry, jak i tych dalszych. Niepokojące sygnały płyną do nas nie tylko z USA, ale również z Francji, w której scjentolodzy stali się zgromadzeniem nielegalnym.

W Niemczech trwa pewnego rodzaju walka o dusze. Jeszcze nie dawno do szkół mogli przybywać przedstawiciele Kościoła Scjentologów bądź inni scjentolodzy (to jest różnica), aby głosić swoje przekonania. Dziś ekspert ds. sekt z landu Hamburg, Ursula Caberta, oficjalnie mówi o scjentologach: Celem ich kampanii jest przemycanie antykonstytucyjnych treści na teren szkół pod płaszczykiem organizowania spotkań czy dyskusji na temat religii czy praw człowieka.

W Bundeslandach działają organizacje związane ze scjentologami: "Narconon" (przeciwdziałanie narkomanii), "Criminion" (pomoc więźniom) czy "Prefesjonalna edukacja" (pomoc słabszym uczniom w nauce). W istocie organizacje te są źródłem wpływów ekonomicznych, społecznych i politycznych dla scjentologów. Metody te pani Caberta opisuje m.in. w swojej książce: "Czarna księga scjentologów".

Zakazu działalności Kościoła Scjentologicznego w Niemczech domagają się politycy z Hamburga czy Bawarii. Brakuje jednak wystarczających dowodów, mimo że scjentolodzy już od dawna są obserwowani przez kontrwywiad. Odpowiedzią landów staje się więc edukacja. Wydają one szereg pozycji informujących jak uzyskać ewentualną pomoc.

Czy jesteśmy chronieni przed sektami?

Taką działalność w Polsce podejmują tylko Kościelne organizacje. Państwo raczej umywa od tego ręce. Co więcej MSWiA, które rejestruje kościoły i związki wyznaniowe, nie ma narzędzi, które umożliwią kontrolę związków religijnych, chyba, że popełnią one jakieś przestępstwo, które będzie wskazywało na sektę lub związek wyznaniowy. Pozostaje nam zdrowy rozsądek i pozostawanie w dobrym kontakcie z naszymi bliskimi, to umożliwia nam uratowanie kogoś przez ewentualną sektą.

Na podstawie: