poniedziałek, 17 września 2012

Mk 8, 27 - 33 - O tym jak Piotr upominał Jezusa

Gdyby w niebie istniała plotkarska prasa relacjonująca to co się dzieje na ziemi, z pewnością św. Piotr byłby jednym z najczęściej opisywanych. Wybuchowy charakter Apostoła w połączeniu ze zwykłym strachem z pewnością wypełniły niejeden dziennik anegdot. Dziś anegdota o tym, jak to święty Piotr upominał nieomylnego Boga.

Fragment zapowiadał się dość niewinnie. Rozmowa w podróży zakończona wyznaniem Piotra, że Jezus jest Mesjaszem. Tutaj zastanawiam się, co o Mesjaszu myślał Piotr. Z pewnością wiedział, że ma przyjść Mesjasz, że wszyscy wyczekują przyjścia potomka Dawida i czekają, aż wyzwoli Izrael. Co więcej - wszystko wskazuje na to, że Mesjasz idzie tuż obok i tylko czekać, aż zbierze armię, przyozdobi się w królewskie szaty, a Apostołów uczyni swoimi najważniejszymi doradcami. Piękna wizja, a w jej tle słowa Jezusa, że Mesjasz musi wiele wycierpieć, że będzie odrzucony, że Go zabiją. Do tego jeszcze po trzech dniach zmartwychwstanie. W tym momencie Piotr nie wytrzymał: "jak to zabiją Mesjasza? Jezu, co ty mówisz?", a Jezus zgromił go słowami: "Zejdź mi z oczu Szatanie".

Piotr znał proroctwa. Wiedział, że Mesjasz będzie cierpiał, że będzie odrzucony przez ludzi, może nawet wiedział, że zginie, ale nie widział w tym planu zbawienia, planu wyzwolenia Izraela. Dlatego zareagował upominając Jezusa.

Czy jesteśmy inni niż Piotr? Chyba nie. Wielu z nas chce zobaczyć Jezusa Chrystusa Króla. Wielu chce, aby polityczny akt uczynił go Króle Polski, aby nasz naród przez to był wybrany. Tymczasem Jezus tylko raz pozwolił uwielbić się jako króla: w czasie wjazdu do Jerozolimy. Królestwo Jezusa nie jest z tego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz