piątek, 13 marca 2009

Demolka w świątyni, demolka w sercu człowieka

III Niedziela Wielkiego Postu - rok B link do czytań
Pierwsze Czytanie: Wj 20,1-17
Psalm: Ps 19,8-11
Drugie Czytanie: 1 Kor 1,22-25
Aklamacja: J 3,16
Ewangelia: J 2,13-25

Nie musimy zbytnio pobudzać swojej wyobraźni, aby zobaczyć, co działo się w świątyni Jerozolimskiej. Przewracające się stoły, rozsypujące się monety, jeden wielki zamęt. Współcześnie można byłoby to określić słowem "demolka". Choć zdecydowanie nie określa ono tego co się stało w świątyni Jerozolimskiej w scenie przedstawionej w Ewangelii. Najważniejsze było tam niewidoczne dla oczu. Nie chodzi mi tutaj o słowa Jezusa zapowiadające Jego śmierć i zmartwychwstanie. 

Chodzi mi raczej o to, co działo się w sercu ludzi, którzy tego dnia przyszli do świątyni. Czy wszyscy akceptowali ten jarmark w Domu Pana? Czy nie budził on wątpliwości?

Chciałoby się w końcu zapytać jak to jest z naszym ciałem, świątynią Ducha? Czy nie jest takim właśnie jarmarkiem, w którym mnóstwo ludzi chce sprzedać nam swoje produkty? Jakoś z tym żyjemy. Akceptujemy to co wciskają ludzie przez telewizję, prasę i znajomych. Duch Święty w świątyni naszego ciała staje się przez to zagłuszony. Słyszymy wiele krzyków bankierów, reklamodawców, głosicieli różnych ideologii i nie wiemy co z tym zrobić.

Piszę to, bo też często taki się właśnie czuję. Przez cały czas w moim sercu i w mojej duszy odbywa się kłótnia wartości. Każda ma na celu przypodobanie mi się. Każda mówi mi: "kup mnie, będziesz lepszym człowiekiem!". Nie mogąc nic wybrać ganiam między stoiskami, pytam o cenę, o jakość towaru, o to dlaczego mam kupić akurat to. Obserwuję zakupy innych. W rezultacie tylko biegam w koło świątyni, w koło Najważniejszego i tego nie zauważam. Wręcz przeciwnie przyzwyczajam się do stanu biegania między stoiskami i zaczynam się w tym realizować, jakby to właśnie było celem mojego życia.

Przychodzi jednak Jezus i wywala to wszystko. Przerażony rozglądam się i widzę, że z mojego na siłę ułożonego świata pozostaje sterta śmieci. Czuję żal, przecież tyle trudu w to włożyłem, a tu ktoś przyszedł, powywalał wszystko. Czuję złość. Wyrzucam mu to: "Jezu, ja na to poświęciłem tyle czasu, a Ty to tak po prostu rozwaliłeś? Tyle czasu to budowałem, ustawiałem". Wręcz cisną się na usta słowa, że w takiego Boga to nie warto wierzyć. 

Tymczasem to zdarzenie jest znakiem, że coś w tym ułożeniu jest nie tak. Czegoś tu brakuje. Bóg zdaje się mówić: "Tak długo już Ci zwracałem uwagę, nie słuchałeś mnie. To teraz składaj to od początku, jeśli zwrócisz się do mnie, szybko się z tym uporamy!".

W Ewangelii zestawione jest 40 lat ludzkiej budowy do trzech dni Bożej odbudowy. W całej niedzielnej liturgii słowa jest Boża rada, jak budować. Bóg wskazuje nam Dekolog w czytaniu ze Starego Testamentu i Chrystusa w drugim czytaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz