niedziela, 30 sierpnia 2009

Słowo o rozwodnikach

Kościół o rozwodzie
Nie dawno została odprawiona msza święta dla rozwiedzionych w sanktuarium Madonna della Guardia pod Genuą. Czasami słyszy się również o rekolekcjach dla osób rozwiedzionych. Jednocześnie ciągle, gdy myślimy o rozwodnikach, pojawia się obraz tych, którzy odeszli od Słowa Bożego, odeszli od Boga, odeszli z Kościoła. Czasem obraz ten brzmi o wiele bardziej wrogo: zostali potępieni przez Kościół, a często nawet potępieni przez Boga.

Te dwa tak różne obrazy nauczania Kościoła o rozwodnikach rzucają cień niezrozumienia zarówno wobec samych rozwodników, jak i wobec Kościoła. Dylematem staje się również klarowne wytłumaczenie stosunku Boga do osób rozwiedzionych, czy też stosunku Kościoła wobec takich osób. Z pewnością różne są również emocje osób, których związki małżeńskie z różnych powodów się rozpadły. Ich życie już pełne niepewności wobec osób, staje się przepełnione niepewnością wobec miłości i wobec Boga. Po ludzku rzecz biorąc trudno uznać, że potępienie wobec czynu jakim jest rozwód nie zawsze jest takie samo. Ciężko również rozsądzić o granicach swojej winy, bądź niewinności.

Dylematy te pozostaje mi spróbować rozwiać na tyle na ile jest to możliwe. Przede wszystkim małżonek, który jest niewinną ofiarą rozwodu cywilnego nie wykracza przeciw prawu moralnemu, jeśli rozwód jest sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku. Mimo to rozwód jest poważnym wykroczenie przeciwko prawu naturalnemu, a zawarcie nowego związku jeszcze bardziej powiększa ciężar rozbicia. Nie oznacza to jednak, że takie osoby są wykluczone z Kościoła. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie, takie osoby powinny być otaczane w Kościele jeszcze większą troską. Szczególnie dzieci, które są zupełnie niewinną ofiarą rozwodów powinny być otoczone opieką duszpasterzy.

Kościół równocześnie nie może zrezygnować z nauczania, że małżeństwo jest nierozerwalną więzią dwóch osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz