sobota, 8 czerwca 2013

"Oni wiedzą kim są, nie mają nic do stracenia"

Kiedy myślę o chrześcijaństwie szukam naprawdę mocnych przykładów. Siłę, którą niesie wiara, widać w obecnym papieżu, który w ciągu kilku miesięcy regularnie zaskakuje dziennikarzy i komentatorów. Szukając tak mocnych postaci chrześcijaństwa warto przeczytać o tzw. "różańcowej rewolucji". Cztery dni i cztery noce nieustannych Mszy i modlitwy na różańcu w sposób bezkrwawy zmieniły obaliły dyktatora - Ferdinand Marcosa.


Wszystko zaczęło się od sfałszowanych wyborów [1][2]. W odpowiedzi na fałszerstwo kilkuset żołnierzy wypowiedziało posłuszeństwo Ferdinandowi Marcosa. Odpowiedź prezydenta była jedna: kapitulacja albo śmierć. Buntownicy zwrócili się po radę do kard. Jaime Lachica Sin, który po półtoragodzinnej modlitwie zwrócił się do Filipińczyków z prośbą o przybycie na Aleje Objawienia się Świętych (w pobliżu fortu buntowników) i wsparcie buntowników. Jednocześnie poprosił zakonny w Manili o post i modlitwę. 

Inicjator różańcowej rewolucji - kard. Jaime Lachica Sin
kard. Jaime Lachica Sin - inicjator Różańcowej rewolucji
Bez facebooka i tweetera na ulice wyszło dwa miliony ludzi, którzy uczestniczyli w demonstracji przez 4 dni i 4 noce. W tym czasie brali udział w mszał sprawowanych przez kapłanów i odmawiali różaniec. Protest oczywiście nie pozostał bez odzewu dyktatora, który na modlących się ludzi chciał nawet zrzucić bomby. Piloci helikopterów, kiedy zobaczyli tłum ludzi - odmówili wykonania rozkazu. Prezydent wysłał przeciwko protestującym czołgi i spory oddział żołnierzy. Agresorzy nie zaatakowali jednak tłumu. Dzieci przewiązywały na lufach karabinów żółte wstążki i wkładały do luf kwiaty, a modlący się ludzie - dzieli z żołnierzami swoim prowiantem. Demonstrantów nie wystraszył również gaz łzawiący, który zamiast w tłum wraz z wiatrem poleciał na jednostki, które miały go rozpylić.

Rewolucja zakończyła się szczęśliwie obaleniem władzy i uwolnieniem demonstrantów. Tym razem w niebezpieczeństwie znalazł się obalony prezydent i jego zwierzchnicy. Wielu wielu chciało zabić dyktatora, dlatego kard. Sin uprosił prezydenta Stanów Zjednoczonych o azyl dla Ferdinand Marcosa. Ronald Reagan zgodził się i po pół godziny życiu byłego dyktatora nie zagrażało już niebezpieczeństwo. Postawa jaką zaprezentował metropolita Manili jest przykładem mądrego chrześcijańskiego podejścia do życia.

Obecnie w Filipinach rząd ogłosił dekret umożliwiający kapłanom noszenie broni na terenach misyjnych i obszarach wysokiego ryzyka. Biskupi Filipin zaprotestowali stwierdzając, że kapłan ma służyć, a nie zabijać. Opiekę nad misjonarzami sprawują aniołowie, a nie siły zbrojne. Z wojskowych eskort na terenie Filipin rezygnują również hierarchowie Kościoła. Biskupi podkreślają, że taka eskorta zmniejsza pole do dawania świadectwa mieszkańcom kraju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz